Policjant który śmiertelnie potrącił uciekającego motocyklistę, wrócił do czynnej służby

Ta tragiczna historia wzbudziła wiele emocji oraz kontrowersji. Teraz emocje wracają wraz z ostatnią decyzją sądu.

Przypomnijmy – w kwietniu 2019 roku patrol policji zauważył, że z jednej ze stacji paliw pod Olsztynem, wyjeżdża motocyklista, który nie ma tablicy rejestracyjnej. Policjanci ruszyli za nim z włączonymi sygnałami, ale rider próbował im uciec. Chcąc zgubić pościg, zjechał na drogę gruntową prowadzącą przez las. Radiowóz bez problemu go jednak dogonił i uderzył w tylne koło motocykla.

Motocyklista chciał uciec przed policją, wylądował na masce radiowozu

Motocyklista upadł na ziemię, a samochód przejechał po nim prawą stroną. 23-latek miał złamany kręgosłup, miednicę, połamane żebra, zmiażdżoną wątrobę, pęknięte nerki i śledzionę. Zmarł na miejscu, a prokuratura w Giżycku postawiła policjantowi, który siedział wtedy za kierownicą, zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych i spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Funkcjonariuszowi groziło 8 lat więzienia. Nie przyznał się do zarzucanych mu czynów.

Postępowanie w tej sprawie nadal trwa, ale jak podaje „Fakt”, podejrzany policjant powrócił właśnie do pełnienia obowiązków służbowych (był w nich zawieszony od momentu wypadku, czyli ponad dwa lata). Sąd taką decyzję uzasadnił nienaganną dotychczasową służbą policjanta i wysokimi ocenami jego przełożonych.

Pijany motocyklista przewrócił się uciekając przed policją

Decyzją są rozgoryczeni rodzice młodego motocyklisty i uważają, że policjant powinien zostać wyrzucony ze służby. Trudno się temu dziwić, skoro po samym wypadku wybielali swojego syna i przekonywali, że nie zrobił niczego złego, a wszystko jest winą ścigającego go funkcjonariusza. Jak mówił w rozmowie z „Faktem” ojciec 23-latka:

Daniel nawet mógł nie wiedzieć, że jest ścigany – miał na głowie kask, a motocykl był bardzo głośny. Mogli go zatrzymać jak przyjechał na stację benzynową, przecież widzieli że nie ma tablicy rejestracyjnej, woleli poczekali aż odjedzie i dopiero wtedy ruszyli w pościg. Próbowali nieudolnie zajechać mu drogę, ale im się wywinął, gdy wjechał na drogę szutrową rozpędzone policyjne BMW uderzyło w motocykl Daniela i po nim przejechało z prędkością ponad 110 km/h.

Rozumiemy ogrom tragedii całej rodziny i oczywistą niechęć do wytykania błędów własnemu dziecku. Dlatego z dużą przykrością, ale mimo wszystko, musimy wytknąć tu serię błędów logicznych. Policjanci nie chcieli zatrzymać motocyklisty, kiedy był na stacji, tylko woleli sobie urządzać za nim pościg? Dla zabawy? Oczywisty absurd. Motocyklista nie wiedział, że jest ścigany? Nawet jak policjanci zajechali mu drogę, nakazując zatrzymanie się? A no tak, ojciec motocyklisty sam przyznaje, że „im się wywinął”. To wiedział, że jest ścigany czy nie? Natomiast BMW uderzyło w motocykl z dużą prędkością, bo sam motocyklista jechał bardzo szybko, chcąc uniknąć zatrzymania.

Motocyklista uciekał przed policją. Miał przy sobie narkotyki i broń maszynową!

Przypomnijmy, że ucieczka przed policją to przestępstwo zagrożone karą pozbawienia wolności do 5 lat. Weźmy pod uwagę, że policjanci nie wiedzą, czy ścigają młodego chłopaka, który ma niezarejestrowany motocykl i boi się mandatu, czy groźnego przestępcę. Możemy chyba też przy tym założyć, że policjant siedzący za kierownicą nie jest psychopatą, który lubi zabijać ludzi. Zastanówmy się też co by było, gdyby motocyklista wcześniej stracił panowanie nad maszyną i sam się przewrócił, wpadając pod inne auto? Albo gdyby podczas ucieczki śmiertelnie potrącił pieszego? Pamiętajmy, że zawsze podejmując próbę ucieczki, stawiamy na szalę życie własne, a także postronnych osób, które możemy spotkać na drodze. Właśnie dlatego policja w wielu krajach, mając na względnie bezpieczeństwo niewinnych osób, nie czeka aż uciekający łaskawie się zatrzyma, tylko taranuje go przy pierwszej okazji, w myśl zasady, że ponosi on tylko konsekwencje swojego zachowania. W Polsce mamy inne prawo, ale nie udawajmy, że osoba uciekająca przed policją niczemu nie zawiniła, a jeśli dojdzie do tragedii, to winni są ścigający ją policjanci. Bo jakby jej nie ścigali, to by nie uciekała.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze