Dakar to szaleństwo dla organizmu – wywiad z Krzysztofem Hołowczycem
Krzysztof Hołowczyc, który przywiózł z Rajdu Dakar najwyższe do tej pory trofeum dla Polski w kategorii samochodów - 3 miejsce - opowiada nam o przygotowaniach zarówno fizycznych, jak i psychicznych do najtrudniejszego rajdu świata.
W jednym z wywiadów powiedział Pan, że Rajd Dakar to szaleństwo dla organizmu. Jak wyglądają przygotowania do Dakaru? Całymi miesiącami poświęcam bardzo wiele uwagi sprawom przygotowań do Dakaru. Porządne przygotowanie kondycyjne to dla mnie bardzo ważny element. Na co dzień staram się intensywnie ćwiczyć zgodnie ze specjalnym harmonogramem treningowym. Do codziennego treningowego menu należy bieganie, siłownia, w lecie narty wodne i forsowne treningi na skuterach wodnych, na motocyklu crossowym i oczywiście rajdówką. Kiedyś nie byłem przekonany do siłowni, ale od kiedy zacząłem treningi z swoim trenerem personalnym Marcinem Woźniakiem, naprawdę czuję różnicę. Przede wszystkim wzmocniła się cała moja postawa, dzięki czemu jestem mniej narażony na urazy kręgosłupa, które podczas rajdów terenowych są u zawodników bardzo częste.
W najbliższych dniach, tygodniach pewnie będzie chciał Pan odpocząć po rajdzie Dakar. Czy to oznacza też odpoczynek od samochodu i wybranie skutera?
Nawet gdy wracam po rajdzie do domu, to już po kilku dniach czuję potrzebę bliskości z autem. Dla mnie samochód to nie tylko narzędzie pracy, środek do osiągania sportowych celów, to coś znacznie więcej. Ja do samochodów mam podejście niemal mistyczne, uwielbiam dbać o nie, naprawiać i pielęgnować je. Często wolne chwile spędzam w garażu czyszcząc i polerując swoje auta. Uwielbiam jak dobrze się prezentują, a z drugiej strony poświęcając im swój czas chcę im niejako podziękować, że bezpiecznie wożą mnie do celu i nie zawodzą na trasie. Z pewnością nie muszę odpoczywać od jazdy samochodem. Nie da się także porównać pokonywania odcinków specjalnych podczas Rajdu Dakar a codziennej drogi z punktu A do punktu B. Na Dakarze praktycznie walczy się o przetrwanie podczas morderczych upałów a jazda po asfalcie moim cywilnym samochodem to czysta przyjemność.
Często wspomina Pan o tym, jak ważny w przygotowaniu sportowca do dużej imprezy jest trening mentalny. Czy w czasie przygotowań do ostatniego Dakaru też korzystał Pan z takiej formy treningu? Czy różniła się ona od stosowanych wcześniej?
Bez solidnego treningu przez okrągły rok nie byłoby mowy o szansie na odnoszenie sukcesów. Do przygotowań należy także trening mentalny, bez którego sportowiec nie byłby gotowy na walkę o zwycięstwo, a jego psychika byłaby niestabilna i słaba. To druga część treningu, który przechodzę każdego roku z psychologiem Darkiem Nowickim. Zawsze swoje przygotowania kończę tak samo, na Fuerteventura w hotelu Melia Gorriones. Tam się wyciszam i nabieram sił przed samym startem. Dopiero tak kompleksowe przygotowania pozwalają mi stawać do walki o najwyższe trofea.
Czy Krzysztof Hołowczyc jako kierowca jeżdżący prywatnie ma w okolicy kierownicy swój motoryzacyjny niezbędnik, w skład którego wchodzą na przykład cukierki miętowe albo choinka zapachowa? Jeżeli tak, co w nim jest?
Nie będę raczej oryginalny, w moim niezbędniku nie ma nic niezwykłego. Przeważnie mam w samochodzie słone orzeszki i paluszki, przydają się gdy stoję nieraz w korkach Jeśli chodzi o różnego rodzaju gadżety to biorę ze sobą tylko te, których faktycznie używam. Należą do nich mój telefon, oczywiście z zestawem głośnomówiącym, oraz niezawodna AutoMapa, która jest niezastąpiona gdy wjeżdżam do obcego miasta.
Lubi Pan siedzieć w samochodzie na fotelu pasażera?
Z reguły nie jeżdżę jako pasażer. Zdecydowanie wolę zajmować lewy fotel (śmiech). Oczywiście zdarzają się sytuację gdy jadę z żoną albo którąś z córek, ale one same przeważżnie proponują żebym to ja usiadł za kierownicą. Wiedzą, że jako pasażer czuje się niepewnie, nie dlatego, że uważam że są złymi kierowcami, to chyba po prostu siła przyzwyczajenia.
Kiedyś wspominał Pan, że najdroższy mandat, jaki zdarzyło się Panu zapłacić za przekroczenie prędkości wynosił 850 dolarów i zapłacił go Pan w Australii. Czy coś się zmieniło od tamtej pory i czy zdarza się Panu dostawać mandaty w Polsce?
Muszę przyznać, że rzadko dostaję mandaty. Wynika to z tego, że staram się jeździć zgodnie z przepisami. Wypowiadając się często na tematy związane z bezpieczeństwem, nie mogę sobie pozwolić na nierozsądną jazdę. Jak chcę poszaleć, to jadę do lasu i tam na zamkniętej i odpowiednio zabezpieczonej trasie udowadniam sam sobie, jaki jestem szybki.
Co takiego jest w Rajdzie Dakar, że – pomimo tego – że jak pisze Pan w książce, jest to piekło, ogromny, szaleńczy wysiłek dla organizmu, stanowi on tak wielkie marzenie wielu nie tylko kierowców i śledzi go tak wielu widzów?
Rajd Dakar jest dla mnie niezwykłym przeżyciem z kilku względów. Jednym z nich jest fakt, że nie ma trudniejszego rajdu na całym świecie. Jest to prawdziwy test wytrzymałości, hartu ducha, wiary w zwycięstwo i własne możliwości. To jest rajd, gdzie bywają momenty, kiedy załoga ociera się o tę cienką granicę bezpieczeństwa, której przekroczenie może oznaczać nawet śmierć. Dla mnie pokonanie trasy tego rajdu w morderczym upale, będąc zamkniętym przez wiele godzin w kabinie, gdzie temperatura sięga 60`C, walcząc z niewyobrażalnie wielkimi wydmami, karkołomnymi podjazdami i zjazdami – to największe wyzwanie roku. Ukończenie Dakaru to największa nagroda za wszystkie trudy. Do tego jestem facetem uzależniony od adrenaliny. Mogę powiedzieć, że ten sportowy napęd trzyma mnie przy życiu. Adrenalina powoduje bardzo szybkie tętno i budzi niezwykle silne emocje. Podczas odcinka specjalnego, całkowicie odcinam się od rzeczywistości, słysząc tylko ryk silnika i słowa mojego pilota. Reszta dzieje się niemal poza mną, automatycznie. Nie myślę wtedy o ryzyku, które w tym sporcie jest ogromne. Wtedy liczy się tylko sukces, niezłomna wola walki i dążenie do zwycięstwa. To jest niesamowite uczucie, którego nie daje chyba żaden inny sport.
Wygraj książkę „Piekło Dakaru” Krzysztofa Hołowczyca!
Książka ukazała się nakładem Wydawnictwa Burda Książki. Teraz możesz ją mieć tylko dla siebie! Wystarczy napisać w komentarzach (za pośrednictwem Facebooka lub nie), dlaczego to właśnie Ty masz wygrać tę książkę! Najciekawszą argumentację uhonorujemy książką. Liczba like’ów pod Twoim komentarzem może wpłynąć na wynik.
Na Wasze komentarze czekamy do 5/02 do godz. 23.59.
6 lutego opublikujemy zwycięzcę.
Update: zwyciężczynią zostaje Edyta Karnicka, której argumentacja najbardziej przypadła nam do gustu – gratulujemy! Prosimy o podesłanie nam na adres konkurs@motocaina.pl adresu i telefonu do wysyłki kurierskiej.
Już wkrótce kolejne konkursy – w tym także książkowe!
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
• Nowa Toyota Land Cruiser to wciąż niezawodny i trwały prawdziwy samochód terenowy • Stylistyka, która nawiązuje do legendarnych poprzedników • Zupełnie nowa konstrukcja ramowa na platformie GA-F o zwiększonej sztywności, lepszych właściwościach jezdnych oraz pewniejszym prowadzeniu na drodze i w terenie • Pierwszy Land Cruiser z elektrycznym wspomaganiem kierownicy oraz systemem rozłączania przedniego stabilizatora • Udoskonalony silnik 2,8 l i nowa skrzynia automatyczna o ośmiu przełożeniach • Land Cruiser z układem mild hybrid 48V dołączy do gamy pod koniec 2025 r. -
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
-
MOTORYZACYJNE MUZEA NA TRASACH SLOW ROAD
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
-
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Mimo młodego wieku, odkąd pamiętam interesowałem się rajdami terenowymi, a zwłaszcza Dakarem. Pamiętam swoje zmartwienie kiedy odwołali rajd w Afryce. Zawsze kibicowałem Panu Krzysztofowi, nie ukrywam jednak że najbardziej zwracam uwagę na ciężarówki.
Jeżeli chodzi o książkę, interesuje mnie zaplecze i to co się dzieje wewnątrz o czym nie mówi się w telewizji i reportażach.
Anonymous - 5 marca 2021
Podziwiać Hołka to jedno, śledzić karierę Hołka to drugie, a czytać jego osobiste wrażenia i wspomnienia dakarowe to prawie tak, jak być w tym piekle.Prawie robi wielką różnicę, ale … jeśli książka napisana jest tak, jak Krzysztof Hołowczyc w niezwykle ekspresyjny sposób opowiada o motosporcie, to po jej lekturze, będę prawie na Dakarze ;)A tego właśnie mi potrzeba do szczęścia <3
Anonymous - 5 marca 2021
Kazdy pisze ze jest fanem lub interesuje sie rajdami. Mnie interesuje adrenalina, wysoka kultura kazdy i bezpieczenstwo na drodze a wlasnie tego ucielesnieniem jest pan Krzysztof. Powinnam wygrac te ksiazke bo wlasnie to co zauwazylam jedt najcenniejsze w jego zyciowej misji. Jest on rowniez najprzystojniejszym Polakiem. Nieskromnie dodam ze rowniez i to zauwazylam.