„Kierowcy z kat. B mają duże problemy z jednośladami” – rozmawiamy z instruktorką nauki jazdy

O możliwościach i zagrożeniach związanych z dopuszczeniem kierowców kat. B do prowadzenia motocykli o pojemności 125 ccm rozmawiamy z Panią Olgą Kwiecień, właścicielką szkoły nauki jazdy Autofan we Wrocławiu.

Olgą Kwiecień z Autofan we wWrocławiu.
fot. Edyta Wrucha

Co Pani sądzi o wprowadzonej nowelizacji do Ustawy o kierujących pojazdami, która dopuszcza poruszanie się motocyklami o pojemności 125 cm3 posiadaczom kategorii B?
Z mojego doświadczenia wynika, że kierowcy kat. B mają bardzo duże problemy z jednośladami. Jeżeli nigdy nie próbowali, nie ćwiczyli jazdy – to nadanie uprawnień takim osobom do prowadzenia pojazdów jednośladowych jest bardzo ryzykowne. Motocykl prowadzi się zupełnie inaczej niż samochód, a konsekwencje nieopanowania techniki jazdy mogą być poważniejsze. Bo nawet, jeśli zgaśnie nam auto czy nie ruszymy na czas, to zawsze chroni nas blacha. Gdy wsiadamy na jednoślad – może ucierpieć nasze ciało. Wiem, że 125-tki bardzo dobrze się sprzedają, ale myślę, że okupimy tę ustawę dużą ilością wypadków. Nasi policjanci też zostali wyposażeni w większą ilość motocykli i mam nadzieję, że nad tymi, nowymi motocyklistami będą czuwać. Bo ustawa zagraża bezpieczeństwu i liczę na to, że ktoś mądry dopisze jakąś poprawkę, która umożliwi weryfikowanie umiejętności tych kierowców przed wyjazdem jednośladami na drogę.

Przewodnik po motocyklach i skuterach (modele i ceny), którymi można jeździć mając jedynie prawo jazdy kat. B od trzech lattutaj.

Mija miesiąc od wprowadzenia Ustawy i póki co, tragedii nie ma?
Myślę, że to za krótki okres i jeszcze nie ma tych kierowców na drogach. Nie można też powiedzieć, że sam pomysł jest zły, bo jeżeli ktoś zna przepisy i ma pojęcie o jeździe jednośladem to jest tu pewna oszczędność i otwarcie nowych możliwości.

Jak wyglądają takie pierwsze próby jazdy motocyklem u Waszych klientów?
Jeżeli ktoś nie ma doświadczenia i jakiejkolwiek praktyki, to początki nie wyglądają dobrze. Sama, gdy uczyłam się jeździć na motocyklu to nie miałam łatwo – mój mąż postawił przede mną motocykl, pokazał gdzie gaz, hamulec, sprzęgło i powiedział: „Jedź! Nie hamuj tylko na skręconej kierownicy i piachu, bo motocykl Cię zrzuci”. Moja pierwsza jazda zakończyła się w rowie, gdzie wpadłam razem z motocyklem, bo zahamowałam z całej pary na nawierzchni pokrytej piaskiem. Przychodzą do mnie klienci, którzy pragną motocykl kupić. Jeden z nich nawet chciał robić jazdę próbną u handlarza, nie siedząc wcześniej na motocyklu! Przyszedł do nas i też pierwsze co zrobił – to zgasił motocykl puszczając sprzęgło, bo już sposób ruszania na motocyklu sprawia kierowcom kat. B problemy.

Czy w związku z tym wzrosło zainteresowanie kupowaniem godzin nauki jazdy motocyklem?
Nie widać tego niestety. Trafiają się zainteresowani, ale w stosunku do ilości sprzedanych 125-tek, to jest to ilość bliska zeru. Brakuje tej świadomości, że warto się wcześniej doszkolić. Przychodzą osoby bardzo rozsądne i mam nadzieję, że ta cała reszta będzie ćwiczyć swoją jazdę z dala od miasta, gdzieś na pustych drogach, placach.

A zainteresowanie kursem na kat. A zmalało?
Nie, raczej utrzymuje się na tym samym poziomie. Drastyczny spadek odnotowaliśmy po poprzednich zmianach, 1,5 roku temu, gdy wprowadzono duże motocykle i rozgraniczono wiek na nowe kategorie. Bo nasi kursanci to były przede wszystkim osoby bardzo młode, a po ustanowieniu progu 24 lata na kat. A, te osoby teraz muszą czekać i niewiele z nich decyduje się na mniejsze kategorie (choć pomysł, by zaczynać z mniejszym sprzętem jest bardzo dobry). Mało się też mówi o tym, że na wszystkie jednoślady, nawet 50-tki trzeba teraz mieć uprawnienia, a nie zauważyliśmy wcale ruchu na małych kategoriach. Ci kierowcy prawdopodobnie jeżdżą dalej, bez uprawnień…

Czy na początek poleciłaby Pani komuś zainteresowanemu motocyklami kupienie 125-tki i kilku godzin nauki jazdy czy też zrobienie pełnego kursu kat. A?
Bardziej skłaniam się do pełnego kursu, bo to też teoria – poświęcona sprawom typowo motocyklowym, które na początek trzeba znać. Często ludzie nie mają świadomości nawet tego, że trzeba się inaczej ubrać na motocykl. A te 20 godzin jazdy to właściwie są tylko podstawy, by „mniej więcej” radzić sobie ze sprzętem i ruchem drogowym, a potem zgłębiać nadal samodzielną jazdę jednośladem. Co do kierowców 125-tek to mam nadzieję, że oni też przygotują się podobnie z teorii i praktyki. Może mają kontakt z doświadczonymi motocyklistami, bądź będą go szukać – jestem zachwycona tą grupą kierowców. I liczę na to, że ta brać motocyklowa, która potrafi się sobą opiekować i od siebie uczyć, pomoże tym początkującym również. Podsumowując – wybór należy do kierowcy, choć myślę, że większość kursu nie wybierze… Jest jednak nadzieja, że im się spodoba i podejdą do pełnego kursu, chcąc korzystać z większych motocykli.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze