Jednośladem po Wietnamie – rozmowa z Krzysztofem Michałowskim

Z Krzysztofem Michałowskim, mieszkającym w Sajgonie od 2009 roku rozmawiamy o jednośladach w Wietnamie. Krzysztof jest przewodnikiem w polsko-wietnamskim biurze Polviet Travel i jak prawie każdy Wietnamczyk przemieszcza się wszędzie skuterem.

Jak wspominasz swą pierwszą podróż jednośladem w Wietnamie? Patrząc z perspektywy pieszego ciężko zrozumieć czy są tu jakieś reguły? Wszystko pędzi we wszystkich kierunkach…

Pierwsza podróż… po prostu wsiadłem na motor, Honda Wave 110 cm3 i zacząłem jechać. Pierwsze kilometry szły wolno i dość uważnie, potem się „rozkręciłem” i było z górki. Przyzwyczajenie do ruchu panującego w Wietnamie (Hanoi) zajęło mi jakieś 2 dni. Potem miałem małą przerwę, znowu wsiadłem na motor i pierwsza kolizja. Jechałem prosto na drodze koło Jeziora Hoan Kiem w Hanoi, młody Wietnamczyk jadący po mojej lewej postanowił nagle skręcić w prawo i bęc. Uderzył w moje przednie koło, ja się przewróciłem, on odjechał, nawet się nie zatrzymał i nie sprawdził czy coś mi się stało. Na szczęście nic poważnego się nie stało ani ze mną, ani z motorkiem, ale mała blizna do kolekcji została. W 2009 r. przyjechałem do Sajgonu, wsiadłem na motor i było jak z jazdą na rowerze – tego się nie zapomina. Na szczęście ruch w Sajgonie jest mniej chaotyczny niz w Hanoi. Południowcy jeżdżą bardziej rozważnie, ale oczywiście „barany” też się zdarzają. Prawdę mowiąc „Sajgon” na drogach panuje w Hanoi!

Ruch w Wietnamie, szczególnie w miastach wygląda chaotycznie, wszyscy jeżdżą, jakby żadne przepisy nie istniały, ale w tym szaleństwie jest metoda i jakoś to wszystko się toczy.

Kasia i Krzyś – skuterowi przewodnicy z Polviet Travel
fot. Hanna Zasada

Teraz używasz skutera na codzień. Prowadzisz też Saigon Rides, czyli skuterowe zwiedzanie Sajgonu. Wraz z żoną Kasią pokazujecie turystom miasto jakiego nie opisują przewodniki zabierając ich na siedzenie pasażera. Co można zobaczyć w ten sposob?

Na pewno można zobaczyć Sajgon, do którego na nogach się nie dojdzie, a często samemu się nie odważy. Jadąc motorkiem turysta zobaczy rządową dzielnicę z wielkim budynkiem partii komunistycznej, stare kolonialne budynki, których niestety jest co raz mniej, dalej małymi zaułkami jak i dużymi ulicami przejeżdżamy przez „chinatown”, wjeżdżamy na obwodnicę sajgoską i kierujemy się do dzielnicy drugiej na punkt widokowy, skąd rozciąga się bardzo ładny widok na rzekę Sajgon i centrum miasta. Dalej jest przejazd przez dzielnicę Binh Thanh koło najdroższych apartamentowców w mieście, przy których znajdują się małe wygladające trochę jak slamsy skupiska domów. Na koniec jest wizyta w lokalnym klubie rockowym (w przypadku wycieczki nocnej). Po drodze jest kilka przystanków na lokalne smakołyki, takie jak: zupa pho lub mi quang do wyboru, grillowane placki ryżowe, sok z trzciny cukrowej, niesamowcie dobrą wietnamską kawę. W klubie rockowym każdy klient dostaje do wyboru drinka lub piwko. Każdy posiłek jest serwowany w lokalnej knajpie, gdzie ciężko jest zobaczyć innych turystów. Z mojego doświadczenia wiem, ze Polscy turyści lubią próbować różnego rodzaju „wynalazki”, ale często sami się boją. Wycieczka na motorkach oprócz zwiedzania miasta, daje możliwość spróbowania smaków kuchni wietnamskiej.

Dzieci przewożone bez żadnej ochrony to w Sajgonie norma.
fot. Hanna Zasada

Podobno jest 9 milionów rowerów w Pekinie. Ile skuterów jest w Sajgonie?

W Sajgonie mieszka według rożnych danych miedzy 7 a 9 milionów ludzi. Myślę, że różnego rodzaju skuterków / motorków jest około 5 milionówi ta liczba rośnie!

Wielu turystów wypożycza tutaj skuter lub motor by samodzielnie się nim przemieszczać. Czy to dobry sposób na zwiedzanie Wietnamu?

Jeżeli ktoś jeździ sporo w Polsce, to można się pokusić o wypożyczenie motorka, ale ja bym radził ograniczyć się tylko do małych miejscowości, takich jak: Mui Ne, Hoi An czy Nha Trang. Na pewno jest to dobry i fajny sposób na zwiedzanie części Wietnamu, ale pomiędzy dużymi miastami radziłbym przemieszczać się samolotami, autokarami turystycznymi czy pociągami. Proszę pamietać, że zasady ruchu drogowego w teorii są takie same jak w Polsce czy Niemczech, ale w praktyce wygląda to zupełnie inaczej. Pierwszeństwo ma zazwyczaj ten większy, na wsiach jak i w miastach sporo kierowców jeździ po „kilku głębszych” itd. Niestety rocznie kilku turystów ginie tutaj w wypadkach drogowych, jadąc właśnie na skuterkach.

Nocą ulice Sajgonu zapełniają ciasno skutery
fot. Hanna Zasada

Czy obcokrajowcom wolno jeździć w Wietnamie? Jakie są wymagania prawne dotyczące poruszania się na dwóch kółkach?

Obcokrajowcom teoretycznie nie wolno jeździć po Wietnamie jeśli nie mają lokalnego prawa jazdy, ale praktyka wygląda inaczej. Policja często przymyka oczy na ten proceder, ponieważ firmy wypożyczające motorki płacą policji dolę.

Jak bezpiecznie wypożyczyć motocykl?

Na pewno nie kierować się ceną. Zanim wypożyczy się motor, trzeba zrobić próbną jazdę, sprawdzić motor. Jeśli wszystko jest ok, to jechać i pamiętać, by mieć oczy wokół głowy i że większy ma zawsze pierwszeństwo w Wietnamie.

Filigranowa Kasia wdzięcznie manewruje w krętych zaułkach miasta z dużo cięższą od siebie pasażerką.
fot. Hanna Zasada

Na co uważać w mieście? Na co uważać poza miastem?

W mieście jak i poza miastem, trzeba mieć na uwadze, że dla motorków jest przeznaczony skrajny prawy pas, czasami środkowy. Jeździć wolno, swoim własnym tempem, rozglądać się uważnie, nie ufać Wietnamczykom – szczególnie kierowcom ciężarówek. Jeśli stawiamy motor na parkingu, to zawsze brać bilet parkingowy, nie zostawiać motoru na chwilę na ulicy, ponieważ w Wietnamie jest bardzo dużo kradzieży motorków.

Co w przypadku gdy zatrzyma nas policja?

Na pewno się nie kłócić z nimi, ponieważ w przypadku kontaktu z lokalną policją zawsze stajemy na przegranej pozycji. Usmiechać się, udawać „głupka” i starać się jakoś dogadać.

Jak Wietnamczycy rozwiązują kwestie stłuczki? Co w przypadku powazniejszego wypadku?

Jeżeli kolizja nie jest groźna, straty nie są duże, to zazwyczaj jest wymiana zdań oraz epitetów i kierowcy się rozjeżdzają. Jeśli jest wypadek, to przyjeżdża policja i rusza biurokratyczna machina…

Krzysztof Michałowski z Polviet Travel
fot. Hanna Zasada

Prawie wszyscy Wietnamczycy jeżdżą w maseczkach. Czy to konieczne?

Maseczki w mieście chronią przed spalinami, poza miastem przed słońcem i kurzem. Ja jeżdżę bez, moja żona też. Konieczne nie jest, ale czasami przydatne.

Które rejony Wietnamu szczególnie poleciłbyś naszym czytelnikom? Szczególnie piękne drogi?

Góry w Północnym Wietnamie, okolice Hoi An, Da Lat, Delta Mekongu. Warto zawsze jechać w dwa motory, w grupie raźniej i bezpieczniej!

Krótki postój nad brzegiem rzeki Sajgon – tu wieczorami gromadzą się młodzi ludzie
fot. Hanna Zasada

Autor: Hanna Zasada

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze