Sprawa śmiertelnego wypadku na Słowacji – kiedy wreszcie poznamy wyrok?
Chociaż trudno w to uwierzyć, sprawa trzech polskich kierowców znanych z głośnego wypadku na Słowacji, w którym zginął postronny kierujący, wciąż nie znalazła swojego finału w sądzie! Podobno wkrótce ma się to zmienić.
Wypadek o którym mowa miał miejsce we wrześniu 2018 roku. Pomimo tego, że minęło tak dużo czasu, podejrzani od samego początku byli w rękach słowackiego wymiaru sprawiedliwości, a moment zdarzenia jest doskonale widoczny na nagraniu z samochodowej kamerki, akt oskarżenia nadal nie jest gotowy!
Polacy ścigali się na słowackiej drodze. Zginął miejscowy kierowca
Według Słowaków wszystko toczy się jednak właściwym torem i tempem. Jak wyjaśnił Polskiej Agencji Prasowej Martin Kokles z prokuratury w Żylinie „główna część postępowania przygotowawczego jest zakończona, ale potrzeba sprecyzować między innymi niektóre aspekty szkody i jej zrekompensowania”. Chodzi o odszkodowanie, jakiego mogą domagać się poszkodowani.
W naszej ocenie taka odpowiedź powoduje jeszcze większą konsternację. Nie wyjaśnia tak długiego postępowania przygotowawczego, a wręcz generuje kolejne pytania. Nie jesteśmy oczywiście w tej materii ekspertami, ale sprawa wydaje się prosta. W wypadku zginął człowiek, co jest wielką tragedią, ale też czymś co niestety codziennie ma miejsce, a firmy ubezpieczeniowe oraz sądy doskonale wiedzą, kto i jakiego odszkodowania może się domagać, za śmierć bliskiej osoby. Czyżby słowackie nie wiedziały? Zresztą identyczne tłumaczenia, z ust tego samego prokuratora, można było usłyszeć już w październiku 2020 roku, kiedy zapewniał, że śledztwo jest już zakończone i trwają rozmowy w sprawie prawa do odszkodowania. Wiele się przez te miesiące nie zmieniło, ale Prokuratura Generalna Republiki Słowackiej oceniła, że wszystko odbywa się zgodnie z procedurami oraz standardowymi terminami.
Przypomnijmy, że wypadek, do którego doszło w Dolnym Kubinie, miał miejsce, kiedy trzech Polaków wracało ze zlotu właścicieli ekskluzywnych aut. Grupie przewodził 26-letni Łukasz K. w Mercedesie-AMG C 43 Coupe, za nim jechał 27-letni Adam Sz. w Ferrari 458 Italia, a na końcu 42-letni Marcin L. w Porsche Cayenne Turbo. Zdecydowali się wyprzedzić kilka samochodów, pomimo ciągłej linii i zbliżania się do łuku. Kierowca Mercedesa zobaczył jadącą z naprzeciwka Skodę Fabię i zdążył wrócić na swój pas. Kierowca Ferrari nie miał takiej możliwości i wcisnął mocno hamulec. Droga była na tyle szeroka, że auta bez problemu by się zmieściły, ale prawdopodobnie spanikował i zareagował instynktownie. Czasu na reakcję nie miał jadący tuż za nim kierowca Porsche, który uderzył w Ferrari. Nadjeżdżający z naprzeciwka kierujący Skodą, widział doskonale co się dzieje i w prawidłowym odruchu zjechał na swoje pobocze. Niestety Porsche odbiło się po uderzeniu w Ferrari i pojechało prosto na niego.
W zderzeniu zginął 57-letni Słowak, a jego żona została ranna. Wszyscy trzej Polacy trafili do aresztu i spędzili w nim wiele miesięcy, podczas gdy słowackie służby starały się im udowodnić, że ich cały przejazd przez ten kraj wyglądał podobnie niebezpiecznie. Nie wiemy, czy dotarły do nagrań przedstawiających inne ryzykowne manewry, ale prawdopodobnie pochwaliłyby się tym, gdyby tak było. Ostatecznie Polacy zostali zwolnieni z aresztu i w swoich domach czekają na proces. Mówi się, że kierowcy Mercedesa i Ferrari postawiony zostanie zarzut spowodowania zagrożenia w ruchu drogowym, co jest zagrożone karą od 6 miesięcy do 3 lat. Prawdopodobnie dostaną jednak wyroki w zawieszeniu. Więzienia nie uniknie z pewnością kierowca Porsche – to on uderzył w Ferrari i to on wjechał w Skodę. Podobno grozi mu nawet 20 lat za kratami. Proces ma ruszyć za kilka tygodni.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Komentarze:
Jan - 8 listopada 2021
Zaraz wyjdą bo takimi autami jeździ bananowa młodzież . Ich rodzice to prawnicy którzy sraja pieniędzmi . Są równi i równiejsi