„Pół miliona aut elektrycznych w Polsce za pięć lat” – wyjaśniamy, dlaczego to niemożliwe
„W 2025 r. po polskich drogach może jeździć ponad 500 tys. osobowych i dostawczych samochodów z napędem elektrycznym” pisze PSPA w swoim raporcie „Polish EV Outlook”. Analizujemy wnioski, jakie wysnuwają autorzy tego 200-stronnicowego tekstu, w którym sporo jest gdybania i myślenia życzeniowego.
Pamiętacie zapewne historię premiera Morawieckiego i jego obietnicę, że w 2025 roku po polskich drogach będzie jeździło milion samochodów elektrycznych. Pan premier już dawno tego nie pamięta, czego dowodem była publikacja we wrześniu 2019 roku „Strategii Zrównoważonego Rozwoju Transportu do 2030 roku”, według której zmieniły się pewne założenia. Teraz zamiast miliona elektryków w 2025 roku, obiecano 600 tys. elektryków oraz hybryd plug-in do 2030 roku. Czyli zmieniono wszystko – datę, liczbę pojazdów oraz dodano drugi rodzaj napędu. Można powiedzieć, że zamiast nierealnej zapowiedzi, otrzymaliśmy wielce nieprawdopodobną.
Mit elekromobilności w Polsce, czyli kto tak naprawdę kupuje auta elektryczne
Innego zdania jest jednak Polskie Stowarzyszenie Paliw Alternatywnych, które zapowiada, że w naszym kraju już za cztery lata, po drogach będzie jeździło pół miliona aut elektrycznych. Jest to wprowadzanie w błąd większości nieznających się ta technologii motoryzacyjnej osób – według PSPA autem elektrycznym jest także hybryda plug-in. Chociaż nim nie jest. Oto jak PSPA wyjaśnia swoją prognozę:
Na podstawie „Polish EV Outlook 2020”, w ciągu ostatniej dekady roczna sprzedaż dostawczych oraz osobowych samochodów z napędem elektrycznym w Polsce wzrosła niemal pięćset razy. PSPA prognozuje kolejne rekordy rejestracji BEV i PEHV w najbliższych latach. Na potrzeby „Polish EV Outlook 2020” opracowano różne scenariusze rozwoju sektora e-mobility, w wariantach zakładających wdrożenie zachęt finansowych lub podatkowych, jak również brak wsparcia ze strony państwa. Prognozy uwzględniają ponadto dziesiątki różnych czynników, takich jak wiodące trendy w sektorze motoryzacji, unijne, krajowe i lokalne regulacje prawne, rozwój technologii i postępujące zmiany w nawykach konsumentów, specyfikę rynku polskiego, analizę rynków wysokorozwiniętych, jak również skutki pandemii COVID-19. Z raportu PSPA wynika, że, niezależnie od danego scenariusza, sprzedaż samochodów elektrycznych w ciągu obecnej dekady z roku na rok będzie wzrastać, co gwarantuje polityka Unii Europejskiej jak i stymulowane przez nią inwestycje koncernów motoryzacyjnych. Jednak tempo tego wzrostu zależy w znacznej mierze od czynników krajowych: stworzenia przyjaznego otoczenia legislacyjnego jak i wdrożenia efektywnego systemu wsparcia finansowego.
Dowiadujemy się, że „na podstawie Polish EV Outlook w ciągu ostatniej dekady roczna sprzedaż wzrosła”. A czy nie na podstawie statystyk sprzedaży przypadkiem sie tego dowiadujemy? Zainteresowanie elektrykami ma wzrastać, ponieważ „gwarantuje to polityka Unii Europejskiej” oraz „stymulowane przez nią inwestycje koncernów motoryzacyjnych”. Rzeczywiście polityka UE polega na narzucaniu nierealnych do spełnienia przez obecne silniki spalinowe norm emisji CO2, a potem nakładaniu kar za ich niespełnianie. Zmusza to koncerny do ograniczania swojej oferty silnikowej, tworzenie kolejnych wersji z napędem plug-in oraz inwestowaniu w elektryki. Taka polityka UE sprawiła, że np. Inifniti zniknęło z Europy, General Motors wycofało się sprzedając Opla, Ford nie stworzy nowego Focusa RS, a Honda była zmuszona wprowadzić Jazza wyłącznie w wersji hybrydowej, windując poważnie jego cenę. To także ta polityka sprawiła, że Suzuki Jimny jest teraz bardzo drogim, dwuosobowym vanem. Jeżdżąc wersją czteroosobową, za którą nie przepłaciliśmy (w ramach haraczu dla UE) z pewnością o wiele bardziej truliśmy środowisko.
Suzuki Jimny wróciło do Polski! Jako dwuosobowy van w zaporowej cenie
Trudno zatem zaprzeczyć, że Komisja Europejska będzie kontynuowała swoją krucjatę przeciw motoryzacji spalinowej, ale to nadal za mało, aby osiągnąć pół miliona aut „elektrycznych” prognozowanych przez PSPA w Polsce. Wynik taki ma być możliwy wyłącznie dzięki „zoptymalizowaniu zachęt natury finansowej”. W przeciwnym razie prognozę trzeba podzielić na pół.
W Polsce zarejestrowano prawie 10 tys. aut elektrycznych. Nie w 2020 roku. Wszystkich w sumie
Oto dlateczego nazwaliśmy owo pół miliona elektryków niemożliwymi do realizacji, bo po pierwsze nie chodzi tu tylko o elektryki, ale o zbiór elektryków i hybryd plug-in, a po drugie – w kontekście dopłat – nierealne, wszak o tym czy dopłaty się „sprawdzą” będziemy mogli powiedzieć dopiero za cztery lata. PSPA przyznaje, że pierwszy program dofinansowania aut elektrycznych wywarł „stosunkowo nieznaczny wpływ na rozwój rynku”. Był po prostu kompletną klapą i to jeszcze zanim się rozpoczął. Jego wdrożenie odkładano miesiącami, zmniejszając przy okazji maksymalną kwotę dotacji o połowę i nazywając ją „dofinansowywaniem zabawek dla ludzi zamożnych”. Nowy program miał ruszyć jesienią 2020 roku, ale do tej pory nic o nim nie słychać i wydaje się jakby rząd chciał o całej sprawie zapomnieć. Czy uważacie, że w obecnych warunkach realne jest stworzenie nowego programu dopłat, który pozwoli w ciągu czterech lat zwiększyć liczbę elektryków i plug-inów z 20 do 500 tys. sztuk? Przypomnijmy też, że w przeciwieństwie do większości krajów UE, Polska nie przewiduje jakichkolwiek przywilejów dla właścicieli hybryd plug-in i nie uwzględniał ich program dopłat. Uważacie, że to wszystko diametralnie się zmieni jeszcze w tym roku? O prognozach, że program ma ruszyć „niedługo” piszemy tu.
Rządowy program dopłat do elektryków oficjalnie totalną porażką
Gdyby były dobrze skrojone dopłaty, to może Polacy by się przekonali do kupna elektryków. Ponadto trudno prognozować szybkość popularyzacji samochodów elektrycznych oraz hybryd plug-in. PSPA pisze o pięciusetkrotnym wzroście liczby takich aut w ciągu dekady. Dziesięć lat temu na rynku było raptem kilka tego typu modeli, a zainteresowanie nimi było niemal zerowe. Ostatnie 2-3 lata to gwałtowne poszerzenie się oferty, wyraźne spadki cen elektryków, wzrost oferowanych zasięgów itd. Trzeba także wziąć pod uwagę, że na elektryki decydują się w przeważającej większości osoby, które mają dostęp do własnego gniazdka (np. w domu jednorodzinnym) oraz dla których jest to przynajmniej drugie auto w rodzinie. Czyżby liczba takich osób miała nagle lawinowo wrosnąć?
Elektryki są bardziej czyste od aut spalinowych? Ujawniamy prawdę
Do zakładanego przez PSPA wyniku brakuje nam jeszcze 480 tys. samochodów. W minionym roku sprzedano w Polsce w sumie 428 tys. aut. Do realizacji prognozy zostały cztery lata. Jakie szanse jej dajecie? Do prognozy liczą się też oczywiście samochody używane, ale Polacy sprowadzają głównie stare auta, podczas gdy warte uwagi elektryki z niezłym zasięgiem, to głównie ostatnie premiery. Trochę czasu upłynie, zanim Polak zamiast Golfa, będzie mógł sobie sprowadzić ID.3 od zalanego łzami Niemca.
Najnowsze
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
Kiedyś Ford Puma kojarzył się z kompaktowym autkiem sportowym, którego głównym rywalem był Opel Tigra. Obecna Puma znacząco różni się od swojego przodka - urosła, stała się crossoverem. Czy nadal jednak zachowała swój sportowy charakter? -
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
-
Nowa Toyota Land Cruiser. Ewolucja ikony samochodów terenowych
-
Nowa Škoda Elroq już w polskim cenniku i konfiguratorze
Zostaw komentarz: