O byciu samoukiem i dążeniu do własnych celów – opowiada Magdalena Klarzyńska

Magdalena pokochała motocykle, a one nauczyły ją samodzielności, pracowitości i wytrwałości. W 2018 roku stworzyła pierwszy rysunek z motocyklem i od tamtej pory polubiła rysowanie motocykli, samochodów i... ciągników.

Kiedy w Twoim życiu pojawiły motocykle?

Z motocyklami pierwszy kontakt miałam w wieku 15 lat i zaczęło się od tego, że mój kolega miał Aprilię 50. Miałam okazję kilka razy skorzystać z jazdy na niej jako „plecaczek” i szybko zrozumiałam, że to nie moje miejsce. W motocyklach od razu się zakochałam, jednak jazda jako pasażer nie dawała mi satysfakcji. Rok później kupiłam swój pierwszy motocykl – był to Kinroad XT50 i nazwałam go „Gus”. Od początku zwrócił moją uwagę, ponieważ nie wyglądał jak motocykl o małej pojemności i miał bardzo fajne osiągi. Wtedy zaczęły się tzw. „jazdy bez celu”. Nie ustalałam trasy, zawsze byłam po prostu ciekawa, co będzie za następnym skrzyżowaniem. W wieku 18 lat, równo z kursem na kat. B, zaczęłam kurs na kat. A2. Pamiętam, że na początku było trudno, bo motocykl był ciężki, slalom wąski, a egzaminator niemiły. Nie raz usłyszałam, nawet od egzaminatora, że trzeba mierzyć siły na zamiary. Po egzaminie, gdy uzyskałam wynik pozytywny, egzaminator przyznał, że jednak potrafię jeździć. Dało mi to ogromną satysfakcję, a jemu chyba dowód, że nie warto oceniać ludzi zbyt pochopnie.

{{ image(33795) }} Czyli kolejny motocykl mógł być już większy?

Tak, następnym motocyklem była już Honda Hornet CB600. Motocykl otrzymał imię „Hugo” i spędziliśmy razem dużo czasu. Poznałam wielu świetnych ludzi, z którymi jeździłam w trasy, na charytatywne spotkania i zloty, gdzie można się poczuć, jak jedna wielka, motocyklowa rodzina. Nawet na grupach o tematyce motocyklowej każdy chętnie pomoże, czasem wesprze, doradzi. Są nawet grupy z samymi kobietami np. „Moto Girls Poland” (https://www.facebook.com/groups/407996743102462/) lub „Baby na motóry!” (https://www.facebook.com/groups/290385934657228), na które zapraszam wszystkie panie z pasją do motocykli.

Wracając to motocykli, z Hornetem pożegnałam się w 2020 roku i chciałam kupić coś innego, również na kategorię A2. Rynek mnie nie satysfakcjonował, więc zdecydowałam się na kurs kategorii A. W lipcu miałam egzamin, na którym uzyskałam wynik pozytywny i zaczęłam poszukiwania motocykla. Pod uwagę brałam FZ1, FZ8 i GSR750. Ten ostatni kupiłam w listopadzie i jak tradycja nakazuje – nadałam mu imię „Gacuś”. W zeszłym roku udało mi się wybrać jeszcze dwa razy w trasę, a teraz czekamy na wiosnę. 

{{ image(33798) }}

Ile dla Ciebie znaczy ta pasja?

Motocykle znaczą dla mnie bardzo dużo. Często wchodzę do garażu i po prostu do motocykla mówię lub przychodzę wypić z nim kawę. Jest to dla mnie sposób na zrelaksowanie się, na pobycie samemu, przemyślenie wielu rzeczy. Są też momenty, w których wybieram się na przejażdżkę ze znajomymi – razem świetnie spędzamy czas i wcale nie trzeba dużo ze sobą rozmawiać. Motocykle nauczyły mnie samodzielności, ale również pracowitości i wytrwałości. Każdy z nich musiałam kupić za własne pieniądze, więc najpierw trzeba było w wakacje zabrać się do pracy. Wytrwałości, ponieważ za każdym razem gdy ktoś mówił „nie dasz rady” i jeszcze bardziej mnie motywował do udowodnienia, że fakt bycia kobietą, nie wyklucza nas z takiego hobby. Motocykle to coś, co naprawdę pokochałam. 

{{ gallery(3175) }}

Widzę na Twoim profilu Instagram, że bywasz też modelką. To zajęcie to też praca, czy pozujesz raczej hobbystycznie?

Modeling to raczej moje hobby. Udało mi się kilka razy dostać na warsztaty lub sesję, gdzie uzyskałam wynagrodzenie, jednak częściej robiłam to w formie hobby. W 2014 roku wystartowałam w wyborach „Miss Wielkopolski Nastolatek” i od tamtego momentu zaczęłam jeździć na sesje. Sama poszukiwałam fotografów lub fotografowie pisali do mnie. Rok po roku sesje były coraz ciekawsze – zaczęła się współpraca z fryzjerami i makijażystami. Kiedy mam ochotę, to po prostu szukam fotografa i ustalamy termin. Na co dzień się nie maluję, dlatego jest to dla mnie fajna odskocznia, takie zobaczenie samej siebie w innej postaci. Poznałam dzięki temu wielu świetnych ludzi, czasem też motocyklistów, którzy są hobbystycznie fotografami. 

Zobacz także: Lothi Art, czyli Karolina rysuje

Malowanie/rysowanie to także Twoja pasja? Co najbardziej lubisz tworzyć i jakimi metodami?

Malowanie i rysowanie to również moje hobby, jednak malowaniem zajmuję się zdecydowanie rzadziej. Węgle i pastele są mi znane, ale najczęściej rysuję ołówkami. Od dziecka uwielbiałam rysować. Na początku rysowałam tylko konie, ponieważ byłam z nimi bardzo związana. Potem zaczęłam rysować portrety. Kiedyś jeden z kolegów zapytał mnie, czy narysuję dla niego samochód. Pamiętam, że bardzo się bałam za to zabrać. Było to coś nowego, czego nigdy nie rysowałam. Pomimo moich początkowych odczuć, ostatecznie byłam zadowolona z efektu. Właśnie wtedy zaczęłam rysować pojazdy. W okresie uczęszczania do technikum dużo moich prac wysyłałam na konkursy, lub oddawałam na aukcje charytatywne. 

{{ gallery(3176) }}

Wtedy zaczęłaś też rysować motocykle, tak Ci bliskie?

Tak, swój pierwszy motocykl narysowałam w 2018 roku i dałam w prezencie. Rysunek się spodobał i wtedy skupiłam się na rysowaniu motocykli i samochodów. Nawet zaczęłam dostawać zamówienia na motocykle ze zdjęć. Po jakimś czasie kolega zapytał mnie, czy nie narysowałabym mu ciągnika. Znowu pojawiła się obawa, ale ponownie efekt był zadawalający. Tak więc zaczęłam przyjmować zamówienia na ciągniki. Niedawno rozpoczęłam rysowanie pierwszego samolotu z fotografii, jednak przez studia jeszcze go nie skończyłam.

{{ image(33797) }}

Na jakim kierunku studiujesz? Z jakim zawodem wiążesz przyszłość?

Aktualnie studiuję kierunek: „Zoofizjoterapia zwierząt” na Uniwersytecie w Bydgoszczy.  Jestem na trzecim roku. Kierunek opiera się na rehabilitacji zwierząt np. po urazach, operacjach, a nawet przy problemach behawioralnych. Na zajęciach uczymy się też masażów relaksacyjnych i nie ukrywam, że przez to mój pies jest bardzo zadowolony (śmiech). Jest to forma uzupełnienia mojego zawodu – technika weterynarii. Od dziecka uwielbiałam zwierzęta, a na początku najbardziej byłam związana z końmi. W technikum praktyki odbywałam na zwierzętach gospodarskich, a dziś skupiam się głównie na zwierzętach towarzyszących.

{{ image(33828) }}

Jako dziecko uwielbiałam oglądać programy o zwierzętach i już wtedy bardzo chciałam im pomagać. W technikum zrozumiałam, że zawód ten nie wiąże się tylko z głaskaniem zwierząt i samymi szczęśliwymi zakończeniami. Czasem trzeba podjąć trudną, ale słuszną decyzję. Pokochałam weterynarię i właśnie z nią chciałabym wiązać przyszłość. Dodatkowo chciałabym otworzyć swój gabinet fizjoterapii, we współpracy z lekarzem weterynarii, aby nie zamykać się tylko w tym jednym kierunku. Choć czasami rozum kłóci się z sercem, bo na pewno przyjemną pracą, dla której chciałabym rano wstawać, byłaby taka w sklepie z odzieżą i akcesoriami dla motocyklistów. Jednak czasem szkoda mi tych lat poświęconych na naukę. W każdym razie zawsze jest plan B, równie satysfakcjonujący (śmiech).

Masz swoją ulubiony rysunek? Dla kogo powstał?

Na pewno do kategorii ulubionych rysunków mogę zaliczyć ostatni ciągnik „Zetor 7711”, który rysowałam na zamówienie. Był to pierwszy rysunek, przy którym po skończeniu stwierdziłam, że nic bym nie zmieniła. Porównałam go wtedy z poprzednimi pracami i udowodniłam sama sobie, jakie postępy już poczyniłam.

{{ image(33796) }}

Innym rysunkiem dla mnie ważnym, jest coś nad czym aktualnie pracuję – będzie to rysunek Hugo. To pierwsza praca, którą tworzę sama dla siebie, żeby znalazła się w ramce na ścianie. W każdą z prac wkładam dużo serca, a szczególnie w te, które trafić mają do kogoś. Uwielbiam dostawać zwrotne wiadomości od zadowolonych klientów, ze zdjęciami moich rysunków na ścianie.  

Uczysz się metodą prób i błędów, czy też korzystasz z jakiś poradników?

Zawsze byłam samoukiem. W każdej dziedzinie, nie tylko w rysowaniu, chciałam zrobić wszystko sama. Mam kilka książek o rysowaniu, do których zajrzałam maksymalnie raz, a do niektórych wcale. Na początku rysowałam z liniami pomocniczymi i wzorowałam się na innych rysunkach. Trochę mi zajęło, zanim nauczyłam się wykonywać rysunki ze zdjęć. Według mnie, nie da się nauczyć rysowania z książki. Można podszkolić się w padaniu cieni lub anatomii, jednak każdy sam musi stworzyć swój sposób na rysunek, można powiedzieć, że to taki znak rozpoznawczy. Każda technika jest inna. Ba, nawet każda firma np. ołówków jest inna, różna jest też ich miękkość. Tak samo sytuacja wygląda z pastelami, węglami, czy farbami. Jedni malują obrazy pędzlami, inni gąbkami, a są ludzie, którym najlepiej wychodzi malowanie palcami. Dlatego uważam, że opieranie się na książkach jest dobre tylko na początku rysowania, potem trzeba korzystać z własnej wyobraźni i przelewać ją na papier.

Zobacz także: Celty rysuje-wywiad

Myślisz czasem, by zająć się rysunkiem bardziej zawodowo?

Szczerze powiedziawszy, nigdy nie myślałam, żeby zająć się zawodowo rysowaniem. Usłyszałam kilka razy pytanie, czy nie myślałam, aby wybrać się do szkoły artystycznej? Jednak wiem, że nie czułabym się tam dobrze. Bardzo nie lubię rysować narzuconych mi tematów, tworzę coś wtedy, kiedy mam ochotę i wenę. Wtedy wiem, że wkładam w to serce i jestem dumna z efektów.
 

Facebook: https://pl-pl.facebook.com/magdalena.klarzynska

Instagram: moto_lady98  https://www.instagram.com/moto_lady98/

 

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze