Suzuki Jimny wróciło do Polski! Jako dwuosobowy van w zaporowej cenie
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, kultowa japońska terenówka znowu jest dostępna w całej Europie. I chociaż to teraz samochód ciężarowy, wcale nie zapłacimy za niego mniej niż poprzednio. Wręcz przeciwnie.
Historię na temat tego dlaczego Jimny nie jest już dostępne na Starym Kontynencie w wersji osobowej, opisywaliśmy w zeszłym roku. Zainteresowanych szczegółami odsyłamy do tego materiału (link poniżej), a tu przypomnimy jedynie, że chodziło o kary za emisję CO2. Suzuki od każdego sprzedanego egzemplarza musiałoby płacić Unii Europejskiej ogromne kary, które siłą rzeczy zmuszone byłoby przerzucić na klientów. W konsekwencji ceny małej terenówki poszybowałyby w kosmos.
Suzuki Jimny to teraz dwuosobowy van. Dziękujemy ci, Unio Europejska!
Japończycy postanowili więc pozbawić Jimny tylnej kanapy i zamontować kratkę za przednimi fotelami, tworząc z niego dwuosobowego vana. Po takich modyfikacjach możliwe było uzyskanie homologacji N1 (czyli dla aut dostawczych od DMC do 3,5 t), dla której normy emisji CO2 nie są tak restrykcyjne jak dla osobówek. Teraz przyszedł czas na polską cenę i specyfikację.
{{ image(33748) }}
Celowo użyliśmy liczby pojedynczej, ponieważ obecnie Jimny kupimy wyłącznie w jednej wersji, wycenionej na… 95 500 zł. Wyposażenie obejmuje manualną klimatyzację, radio z Bluetooth i dwoma głośnikami, podgrzewane fotele, tempomat oraz 15-calowe felgi stalowe. Żadne opcje nie są dostępne – można wybrać wyłącznie kolor (pozostawiono przynajmniej poprzednią paletę w tym trzy wersje z czarnym dachem). Silnik to oczywiście wolnossące 1.5 o mocy 102 KM z 5-biegową skrzynią manualną. Automat zniknął z oferty.
Test Suzuki Jimny 1.5 VVT 5 MT – za tym wszyscy tęskniliśmy
Ciężarowe Jimny jest znacznie tańsze, niż gdyby Suzuki chciało dalej oferować wersję osobową. Niemniej myto dla Unii Europejskiej nadal musi płacić i to niemałe! Przypomnijmy, że w momencie debiutu japońska terenówka (jeszcze z dwoma rzędami siedzeń) w bazowej specyfikacji kosztowała 67 900 zł! Natomiast topowa testowana przez nas odmiana, wyposażona między innymi w nawigację, klimatyzację automatyczną i reflektory LED, wyceniona była na 89 900 zł.
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Zostaw komentarz: