Numer rejestracyjny jak Pesel? Według prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych to też dana osobowa!
Debata na temat tego, czy numer rejestracyjny samochodu to dana osobowa czy też nie, trwa od dawna. Ostatnie oświadczenie prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, zdaje się kończyć ten spór i powodować zaskakujące konsekwencje.
Spór wokół danych osobowych i tego co taką daną może być, spowodowany jest niejasną ich definicją. Nie zmieniła tego ostatnia ustawa z 2018 roku, która uchyliła poprzednią z 1997 roku, ale zachowała część jej zapisów. Między innymi artykuł 6, w którym czytamy:
1. W rozumieniu ustawy za dane osobowe uważa się wszelkie informacje dotyczące zidentyfikowanej lub możliwej do zidentyfikowania osoby fizycznej.
2. Osobą możliwą do zidentyfikowania jest osoba, której tożsamość można określić bezpośrednio lub pośrednio, w szczególności przez powołanie się na numer identyfikacyjny albo jeden lub kilka specyficznych czynników określających jej cechy fizyczne, fizjologiczne, umysłowe, ekonomiczne, kulturowe lub społeczne.
3. Informacji nie uważa się za umożliwiającą określenie tożsamości osoby, jeżeli wymagałoby to nadmiernych kosztów, czasu lub działań.
Najwięcej problemów i sporów rodzi trzeci punkt, ponieważ nie wiadomo o jakie „nadmierne” działania chodzi. Zwykle interpretuje się to jako ustalanie, czy przeciętna osoba na podstawie jakichś informacji jest w stanie określić kim jesteśmy. Imię i nazwisko niczego takiego nie wymaga, ale mając sam pesel nie zdobędziemy żadnych informacji o danej osobie, ponieważ takie możliwości mają tylko określone instytucje. Nikt jednak nie zastanawia się czy pesel to dana osobowa, choćby dlatego, że to nasz unikatowy identyfikator, który może być wykorzystywany w kontaktach z urzędami, bankami, itd.
A teraz pomyślcie o numerze rejestracyjnym. To także unikalna dana, która pozwala zidentyfikować właściciela, ale do tego potrzebny jest dostęp do baz danych wybranych instytucji. A ponieważ przeciętny człowiek takiego nie ma, nie uznawało się tego za daną osobową. Logiczne?
Cóż, nie do końca. Trudno powstrzymać się od analogii do peselu. Rejestracja auta co prawda przypisana jest do auta, a nie właściciela, ale jego dane są z nim powiązane. Sprawę teoretycznie wyjaśnił Naczelny Sąd Administracyjny, wydając wyrok w sprawie tego, czy legalne są parkomaty wymagające wpisania numeru rejestracyjnego. Sąd uznał, że nie ma tu żadnego naruszenia, ponieważ numer rejestracyjny identyfikuje pojazd, a nie osobę.
Ale zaprzeczył temu teraz prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych, który w swoim oświadczeniu stwierdził, że numer rejestracyjny jest daną osobową, ponieważ pozwala w sposób pośredni zidentyfikować właściciela pojazdu. A więc wyczerpuje definicję z art. 6, pkt. 2 ustawy o ochronie danych osobowych. Taka interpretacja ma zatem mocne podstawy prawne, ale rodzi też szereg poważnych komplikacji.
Skoro numer rejestracyjny to dana osobowa, nie powinniśmy na przykład wpisywać go podczas opłacania parkowania (chyba że wcześniej podpiszemy zgodę na przetwarzanie danych osobowych z jasną informacją kto będzie ich dysponentem). Parkomaty które wymagają od nas tego numeru, działają nielegalnie? Na to wygląda. Szczerze mówiąc powinniśmy też zdjąć tablice z naszego samochodu! Nie chodzimy po ulicy mając na szyi zawieszoną kartkę z numerem pesel, więc dlaczego mamy pokazywać wszystkim numer rejestracyjny? Skoro to nasza dana osobowa, to mamy obowiązek ją chronić. Powinniśmy najwyżej wozić ze sobą jedną tablicę, żeby móc ją okazać policjantowi w czasie kontroli.
Opinia prezesa UODO dotyczyła projektu ustawy traktującego o tak zwanym pakiecie deregulacyjnym dla kierowców. Zakłada on między innymi zniesienie obowiązku posiadania prawa jazdy przy sobie, likwidację karty pojazdu, a także możliwość zachowania tablic rejestracyjnych po kupnie używanego samochodu. Według prezesa projekt ten nie bierze pod uwagę kwestii ochrony danych osobowych, a numer na tablicach taką właśnie daną jest. Ale przecież po przerejestrowaniu pojazdu na nowego właściciela w CEPiK-u pojawią się jego dane, a nie poprzedniej osoby. Jaki to ma związek z ochroną danych wcześniejszego właściciela, bo tu chyba widzi problem prezes UODO? Chyba że chodzi o to, żeby sąsiad poprzedniego właściciela, widząc znajome numery na ulicy, nie pomyślał, że przejechał właśnie ów właściciel. Bo jak niby inaczej połączyć rejestrację z osobą, która już nie jest do niej przypisana i uznać, że takie połączenie może być dla niej krzywdzące?
Problem ochrony danych osobowych nigdy nie był prostym zagadnieniem, a wprowadzenie przepisów RODO tylko sprawy skomplikowało. A już z pewnością nie ułatwiło rozwiązania problemu tablic rejestracyjnych. W naszej opinii można znajdujący się na nich numer traktować jako daną osobową. Wszak jest to unikatowy kod pozwalający ustalić właściciela pojazdu (niekoniecznie osobę kierującą nim). Ale jest on doskonale widoczny, ponieważ jego zadaniem jest umożliwienie uprawnionym służbom określenie do kogo należy dany pojazd. Nie mówimy tu zatem o narzędziu ogólnodostępnym, tylko przypisanym właściwym organom. Dlatego uważamy, że konieczna jest nowelizacja Ustawy o Ochronie Danych Osobowych, w której zostanie określone, że numer rejestracyjny jest daną osobową, ale nie podlega ochronie w myśl ustawy. Innymi słowy jego ujawnianie (podając go podczas opłacania parkowania, niezamazywanie na zdjęciach) jest dozwolone, na mocy punktu 3. z artykułu 6. ustawy (nadmierne koszty, czas lub działania).
Mamy również sugestię do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych, żeby w bardziej przemyślany sposób formułował swoje oświadczenia. Słysząc, że numer rejestracyjny jest daną osobową w rozumieniu Ustawy o Ochronie Danych Osobowych, nabraliśmy nieodpartej chęci do odkręcenia tablic rejestracyjnych z naszych samochodów i parkowania bez uiszczenia opłaty. A jeśli ktoś będzie nam chciał wlepić mandat lub karę, to pójdziemy do sądu gdzie wezwiemy jako eksperta prezesa UODO i poprosimy o pouczenie przedstawicieli wymiaru sprawiedliwości, że nie mogą odmawiać nam prawa do ochrony swoich danych osobowych.
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Zostaw komentarz: