Wypadek w Krakowie – o losie ofiar zdecydowała jedna decyzja i 1300 metrów
Na jaw wychodzą kolejne fakty na temat śmiertelnego wypadku czterech mężczyzn w Krakowie. Okazuje się, że ich zachowanie mogło być zupełnie rozsądne i odpowiedzialne. Do momentu, kiedy popełnili jeden błąd, który zaważył na wszystkim.
To nie Patryk P. był kierowcą przed wypadkiem w Krakowie
Śledczy zajmujący się sprawą tragicznego wypadku w Krakowie podali, że czterej młodzi mężczyźni wcale nie byli tak nierozsądni, żeby szaleć po mieście z pijanym kolegą za kierownicą. Żółte Renault Megane RS prowadził ten uczestnik zdarzenia, w którego krwi nie wykryto żadnego alkoholu.
Wyglądało to tak, jakby jeden z nich został wyznaczony na kierowcę tamtego wieczora i dlatego nie pił razem z kolegami. Niestety według śledczych, którzy analizowali nagrania z krakowskiego monitoringu, samochód zatrzymał się w pewnym momencie i nastąpiła zmiana kierowcy.
Za kierownicą usiadł Patryk P., w którego krwi po wypadku wykryto 2,3 promila alkoholu. Właściciel żółtego Megane zdołał przejechać około 1300, nim doszło do tragicznego wypadku.
Jak doszło do wypadku syna Sylwii Peretti?
Tragiczne zdarzenie miało miejsce tuż po godzinie 3:00 w nocy na jednej z krakowskich ulic. Kierowca Renault Megane RS, którym jak potwierdziła policja, był Patryk P., syn celebrytki Sylwii Peretti, stracił panowanie nad samochodem przy dużej prędkości. Pojazd wypadł z drogi, uderzył w betonowy murek przy bulwarze wiślanym i wylądował na dachu. Podróżujący nim czterej mężczyźni w wieku od 20 do 24 lat zmarli na skutek rozległych obrażeń głowy oraz kręgosłupa.
Według późniejszych doniesień trzej podróżni znajdowali się pod wpływem alkoholu, a największe stężenie wykryto u Patryka P. W sprawie jest nadal wiele niewiadomych – śledczy nie dotarli na przykład do pieszego, który przechodził w niedozwolonym miejscu i omal nie został potrącony przez Renault. Jego zeznania jako bezpośredniego świadka zdarzenia mogłyby okazać się cenne. Niestety nadal nie zgłosił się on na policję, prawdopodobnie przestraszony karą do 3 lat więzienia, jaka grozi mu, za oddalenie się z miejsca zdarzenia i nieudzielenie pomocy ofiarom wypadku.
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Komentarze: