Ewa Kania

Fotoradar złapał go jak jechał 388 km/h, ale kary nie musi się bać. Znalazł sposób, by oszukać system

Prędkości rzędu 300 km/h są oszałamiające, zwłaszcza gdy ktoś je osiągną na drodze publicznej. Zbliżanie się do 400 km/h, to już kliniczny przypadek szaleństwa. Ale takiego wyczynu dokonał ostatnio pewien kierowca, których co prawda został przyłapany na gorącym uczynku, ale wszystko wskazuje na to, że może spać spokojnie w poczuci bezkarności. Jak to możliwe?

Pędził 388 km/h po drodze publicznej. Cud, że nie odleciał

Zdarzenie, o którym policja będzie długo pamiętała, miało miejsce na autostradzie w Belgii w północnej części kraju. Służby nie zdradzają jednak dokładnego miejsce, bo jak tłumaczy rzeczniczka miejscowej policji:

Dokładna lokalizacja przestępstwa nie może zostać ujawniona, ponieważ nadal trwa śledztwo.

Wiemy tylko, że pirat drogowy został przyłapany przez fotoradar. Według odczytu z urządzenia, kierowca rozpędził się do 388 km/h. To prawdziwy wyczyn, wymagający posiadania potężnego samochodu i bardzo sprzyjających warunków.

Co grozi za jazdę 388 km/h po drodze publicznej? Chyba nic

Jak podaje belgijska policja, za rozpędzenie się do 388 km/h kierowcy grozi 4000 euro mandatu (ok. 18 tys. zł) oraz utrata prawa jazdy na pięć lat. Wszystko jednak wskazuje na to, że kierowca uniknie kary.

Miejscowy dziennik „Het Nieuwsblad” słusznie zwrócił uwagę zwrócił uwagę, że trzeba wziąć pod uwagę dwie kwestie. Po pierwsze, czy uwieczniony pojazd jest w stanie osiągnąć taką prędkość. Seryjnych modeli rozwijających takie prędkości jest dosłownie kilka. Tunerzy natomiast potrafią wyciągać z samochodów potworne moce, ale sprawienie by samochód osiągnął niemal 400 km/h i nie odfrunął, to już zajęcie znacznie trudniejsze niż wsadzenie większego turbo, zmiana mapy silnika i upewnienie się, czy skrzynia biegów nie rozleci się na kawałki. Istnieje zatem szansa, że był to błąd urządzenia i nikt nie jechał 388 km/h.

Policjantka chciała zjechać po schodach i powiesiła radiowóz. Kara jaką dostała to żart

Dziennikarze zwracają też uwagę, że problemem może być sam fotoradar. Przypominają przypadek, w którym kierowca został uniewinniony za jazdę 306 km/h, ponieważ fotoradar miał homologację tylko do 300 km/h. A fotoradarów mierzących samochody jadące prawie 400 km/h raczej się nie produkuje. Bohater tej historii może więc spać spokojnie.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze