Edyta Klim

Martyna-Em Be w połączeniu pięknej rzeźby ciała i motocyklowej pasji

Martyna-Em Be (@beemartyna) ma sportową i motocyklowa pasję, a to jej klucz do radości i pewności siebie. Jej piękna sylwetka to efekt treningów crossfit, a na motocyklową jazdę namówił ją mąż i przepadła…

Martyna trenuje crossfit od 6 lat i jej ciało wygląda imponująco. Czerpie z tego wiele pewności siebie, radości oraz przyjaźni. Podobnie jest z motocyklami. Od niewinnej zachęty męża do zrobienia kursu kat. A, zrodził się w niej wielki zapał do jazdy motocyklem.

Obie te pasje nauczyły mnie, że nie trzeba być w czymś najlepszym – wystarczy, że się to kocha – mówi Martyna.

Martyna-Em Be

Przyznaję, że twoje zdjęcia robią wrażenie – dbanie o swoje ciało masz we krwi, czy nie zawsze tak było?

Ja zawsze byłam szczupła i miałam dobrą przemianę materii. W szkole zawsze lubiłam wychowanie fizyczne, brałam udział w „olimpijkach” i zawsze byłam mocno aktywna. Jednak wchodząc w dorosłe życie moja aktywność zmalała do sporadycznych przejażdżek rowerowych i spacerów. Po drugiej ciąży w grudniu 2016 roku postanowiłam pójść na trening, żeby rozruszać kości. Zaczynałam od treningów funkcjonalnych na taśmach TRX z wykorzystaniem oporu własnego ciała. Po jakimś czasie zaczęłam obserwować ludzi trenujących crossfit i nie mogłam oderwać od nich wzroku.

Byłam pełna podziwu, jak dziewczyny mojego wzrostu i mojej wagi, podnosiły ciężary masy własnego ciała. W końcu postanowiłam też tego spróbować i tak ćwiczę do dziś, a moje ciało szybko zaczęło się zmieniać . Uwidoczniły się mięśnie, ciało zrobiło się jędrniejsze i jakby młodsze (śmiech). Efekt regularnych ćwiczeń spodobał mi się na tyle, że trenuję tak już ponad 6 lat. 

Martyna-Em Be
Martyna-Em Be

Daje ci to przyjemność i satysfakcję? Bo mi kojarzy się raczej z wyrzeczeniami i dużym wysiłkiem (śmiech).

Treningi crossfitu trwają od 15-30 min – są to krótkie, ale bardzo intensywne treningi. Nie zawsze należą do przyjemnych. Zwłaszcza końcówka treningu, gdzie bywa, że brak już sił, ale nie możesz odpuścić… nie chcesz. Wtedy zawsze zamykam oczy i powtarzam sobie słowa trenerów: „MOCNA głowa”, co znaczy – będzie ciężko, ale jedziesz do końca. I właśnie wtedy przychodzi satysfakcja, że się nie poddałaś i dobiłaś do celu! Oczywiście są to również wyrzeczenia. Wiadomo, że aby mieć siłę i wydolność do treningów trzeba o siebie zadbać.

Odpowiednia suplementacja i jedzenie to podstawa. Przyznam szczerze, że kocham słodycze i w tym przypadku wykorzystuję czasem swoje dobre geny z szybką przemianą materii i podjadam. Oczywiście nie jest to tak, jak ludzie myślą, że aby uzyskać dobrą sylwetkę trzeba odstawić wszystkie przyjemności. Bzdura. Nawet przy odpowiednio dobranej diecie (jeżeli ktoś się na nią godzi) jest tzw. cheat day, w którym nie trzymamy się założeń dietetycznych. Ja osobiście nie trzymam żadnej diety – po prostu staram się zdrowo odżywiać i ograniczać słodycze.

Motocykl pojawił się w twoim życiu kilka lat temu?

Tak, to było w 2019 roku. Najśmieszniejsze jest to, że nigdy nie ciągnęło mnie do nich. Mąż pewnego dnia rzucił luźno hasło: „Mycha, rób prawko, będziemy razem latać”. Wtedy jeszcze nie wiedział, że będzie tego żałował, bo będzie jeden motocykl do podziału (śmiech). Wyszukałam w internecie szkoły jazdy i zaczęłam obserwować portale motocyklowe, po czym zapisałam się na prawo jazdy. Dopiero jak  odpaliłam motocykl, usłyszałam pracę silnika i zrobiłam pierwszą ósemkę na placyku – poczułam, że to będzie moja nowa miłość i pasja. 

Co ci się w niej podoba najbardziej?

Najbardziej podoba mi się wolność, którą mi daje jazda na motocyklu. Jeżdżąc wyłączam głowę, wszystkie zmartwienia i troski znikają. Jest to chwila tylko dla mnie. Napawam się pięknymi widokami, relaksuję się, czując wiatr we włosach. Uwielbiam też odkręcić manetkę, by poczuć nutkę adrenaliny. 

Martyna-Em Be
Martyna-Em Be

Jakim motocyklem jeździsz? Spełnia twoje oczekiwania?

Jeżdżę Yamahą XJ6 Diversion, która spełnia wszystkie moje oczekiwania. Jest to wspaniała maszyna dla ludzi zaczynających swoją przygodę z motocyklami, jak i dla zaawansowanych motocyklistów. Jest to niski i lekki motocykl, co ułatwia manewrowanie w moim przypadku, ponieważ mam jedynie 160 cm wzrostu. Pozycja jest bardzo komfortowa, a półowiewki ratują przed mocnymi podmuchami wiatru, co daje nam komfort prowadzenia przy większej prędkości. No i najważniejsze – 78 koni w zupełności mi wystarcza, by dogonić swoich kumpli na trasie (śmiech). 

Jak lubisz na nim spędzać czas? Wyskakujesz w krótsze czy dłuższe trasy?

Zdecydowanie wybieram dłuższe dystanse na przejażdżki. Nie jestem motocyklistą, która jeździ codziennie 15 km do pracy. Raczej należę do teamu weekendowców, którzy pokonują dłuższe trasy całodniowe. Jak już wyjdę – to przepadam na cały dzień (śmiech). Należę do dwóch grup motocyklowych i właśnie z tymi ludźmi robię swoje najlepsze kilometry na motocyklu. Aczkolwiek jak mam wolną chwilę i słyszę tekst „dawaj na moto”, to oczywiście nie marnuję okazji i latamy po okolicy.

Warto było iść w te pasje? Jedną sportową, drugą motocyklową? To zmieniło twoje podejście do życia?

Oczywiście, że warto było! Każda pasja to klucz do radości. Jazda na motocyklu to dosyć niebezpieczne hobby i choć ja – jako kierowca – czuję się pewnie na drodze, to nie jestem w stanie przewidzieć, czy ktoś mi wyjedzie z podporządkowanej albo zwierzę wyskoczy na drogę. Trzeba wiedzieć, jak się zachować w danej sytuacji. Myśl o tym ryzyku nauczyła mnie czerpać z życia jeszcze więcej przyjemnych chwil i cieszyć się z małych rzeczy. Każda chwila ze znajomymi i rodziną są bezcenne.

Zaczynając przygodę motocyklową poznałam wiele wspaniałych ludzi. Należę do dwóch grup motocyklowych – bierzemy razem udział w różnych imprezach charytatywnych, jeździmy na obstawy weselne, uczestniczymy w paradach motocyklowych, odwiedzamy dzieciaki w domach dziecka, wspieramy różne fundacje w szczytnych celach. Te wszystkie chwile nas integrują, poznajemy się bliżej i tworzymy mocne relacje. Dzięki temu mam wspaniałych ludzi wokół siebie. 

A sport nauczył mnie pewności siebie. Zrobiłam się sprawna i wytrzymała – to bardzo przydatne w życiu codziennym, np. z moimi dziećmi (śmiech). Trening to też moja prywatna psychoterapia, bo wprowadza radość i szczęście w moje życie. W sporcie również otaczam się wspaniałymi ludźmi, którzy wiele wprowadzają w moje życie. Raw Centrum Treningowe to mój drugi dom, nie tylko box, w którym ćwiczymy i wychodzimy. To miejsce ma większą wartość: radość, życzliwość, szacunek, przyjaźń! Obie te pasje nauczyły mnie, że nie trzeba być w czymś najlepszym – wystarczy, że się to kocha.

Jakie masz motocyklowe marzenia, gdzie chciałabyś pojechać lub czym się przejechać?

Moim marzeniem motocyklowym są wycieczki po świecie, z mężem i chłopakami „na plecakach”, a jak tylko zrobią prawo jazdy – to już na 4 motocykle. Chciałabym zarazić dzieci swoją pasją i w sumie nie ważne gdzie pojedziemy. Ważne, aby były to rodzinne tripy, które dadzą nam wiele niezapomnianych chwil. Chciałabym też spróbować swoich sił na crossie. Błoto, piach, ostre podjazdy – to wygląda na niezłą adrenalinę i fajną przygodę.

Martyna-Em Be w social mediach:

Instagram: https://www.instagram.com/beemartyna/

Facebook: https://www.facebook.com/martyna.martiszka 

Więcej wywiadów z inspirującymi motocyklistkami przeczytasz tu.

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze