Edyta Klim

Dominika vel „pudel” i jej Suzuki GSX-R: na motocyklu myśli są czyste, a życie staje się piękniejsze!

Dominika vel "pudel" zawsze dąży do wyznaczonych celów. Ubiegły rok był zwieńczeniem jej starań - zakupiła wymarzone Suzuki GSX-R, a następnie pojechała tym motocyklem do ślubu!

Dominika vel „pudel” to motocyklistka, która spełnia swoje marzenia. Najpierw te o zrobieniu prawa jazdy, potem o posiadaniu własnego motocykla, motocyklowym ślubie, a teraz o przejażdżkach z mężem lub samodzielnie. Jazda na jej Suzuki GSX-R 600 ją odstresowuje.

Dużo się działo u Ciebie w zeszłym roku – ślub i nowy motocykl – spełnienie marzeń?

Zdecydowanie! Cały zeszły rok był dla mnie bardzo ekscytujący. Wymagał ode mnie bardzo dużo pracy, cierpliwości, ale jednocześnie był jednym z najszczęśliwszych. Po skończeniu studiów i obronie pracy inżynierskiej, mogłam w pełni skupić się na przygotowaniach do ślubu. W międzyczasie rozpoczęliśmy poszukiwania mojego wymarzonego motocykla. Stosunkowo dość szybko znalazłam to, czego szukałam. Przed majówką pojechaliśmy obejrzeć motocykl i gdy go zobaczyłam – byłam zdecydowana na zakup. Pamiętam emocje, które towarzyszyły mi w tym dniu, szczęście i łzy. Nie mogłam w to uwierzyć i co jakiś czas zerkałam w lusterko samochodu, czy faktycznie to marzenie się spełnia (ja jechałam samochodem, a mąż za mną motocyklem). Zakup sportowego motocykla na własne urodziny był strzałem w dziesiątkę.

A potem udało się połączyć ten wymarzony motocykl z dniem ślubu?

To było moje marzenie, żeby pojechać motocyklem do ślubu. Wszyscy mi odradzali, ale się nie poddałam i dążyłam do celu. Do końca nie byłam pewna, jak rozwiążę problem długiej sukni i motocykla. Pierwsza myśl to była sukienka 2w1, czyli krótka sukienka z dopinaną długą spódnicą. Na szczęście poznałam p. Monikę, która wymyśliła, doradziła i wykonała sukienkę, dostosowaną do moich potrzeb. Jestem jej ogromnie wdzięczna, bo uszyła suknię tak, abym mogła swobodnie jechać na motocyklu, bez jakiejkolwiek obawy, że coś się wydarzy. Ostatni tydzień przed ślubem zleciał bardzo szybko. Pogoda nie była dla nas łaskawa. Poniedziałek, wtorek deszcz… środa bardziej słoneczna, ale jednak to nie było to. Czwartek deszcz, a ja cały czas miałam w głowie: „Uda się, czy się nie uda?”. W piątek lekkie przejaśnienia, niestety wieczorem znowu deszcz. Mimo to, nie traciłam nadziei, że w sobotę będzie pięknie. Jeszcze o godzinie 01:00 w nocy czyściłam motocykl, żeby był przygotowany na ten wyjątkowy dzień. Gdy wstałam rano, zobaczyłam słońce i pogodę, jaka się zapowiada. Byłam bardzo zadowolona, bo wtedy już wiedziałam, że wszystko się uda! Czas leciał jak szalony: fryzjer, makijażystka, suknia, zdjęcia i przyjazd przyszłego męża.

Dominika vel
Dominika vel „pudel”

Do dziś nie umiem opisać tych emocji, które towarzyszyły mi tego dnia. Przyjazd obstawy motocyklowej, zorganizowanej przez znajomych, był pięknym rozpoczęciem naszej drogi na ślub. Czas uciekał i uciekał, aż w końcu nasz piękny dzień powoli dobiegał końca. O 06:00 rano przyszła ulewa, więc pogoda wytrzymała do samego końca. Bardzo się cieszę, że mogłam wraz z mężem przeżyć tak piękny, ekscytujący, pełen wrażeń dzień. Zazdroszczę wszystkim pannom, które dopiero to planują i czekają na ślub – czasami chciałabym przeżyć to jeszcze raz! Cieszymy się w życiu z różnych małych rzeczy, jednak ta decyzja jest jedną z tych największych. Przez ani minutę nie żałuję, że zdecydowaliśmy się na tak wielki krok. Można powiedzieć, że rok 2021 należał do nas!

Która miłość była pierwsza, a może się przeplatały – do męża czy motocykli?

Pierwsza miłość zrodziła się do motocykli, gdzieś w czasach gimnazjum. Fascynacja była tak ogromna, że zapragnęłam zrobić prawo jazdy kategorii A i kupić motocykl. Do dziś pamiętam niektóre przykre słowa od otaczających mnie ludzi: nie dasz rady, to nie wypada, odpuść sobie itd. A ja wiedziałam, że za wszelką cenę dopnę swego, zrobię prawo jazdy i kupię motocykl. Lubię wyznaczać sobie cele w życiu i do nich dążyć. W 2012 roku zrobiłam dwie kategorie A i B – był to dla mnie szalony czas, ale się udało . Niestety nie od razu miałam motocykl, ale pocieszał mnie sam fakt, że posiadam już prawo jazdy. W roku 2014 nadszedł ten piękny dzień i doczekałam się swojego pierwszego motocykla! Jestem bardzo wdzięczna moim rodzicom za najlepszy prezent w życiu. Tak, dostałam od nich swój pierwszy motocykl, po skończeniu technikum i zdaniu matury. Do dnia dzisiejszego cieszę się, że ich mam i że mnie wspierają. Choć wiem, że za każdym razem, gdy wyjeżdżałam i wyjeżdżam z domu, czują strach… Rozumiem doskonale, że się martwią, ale ta pasja jest silniejsza ode mnie.

Z mężem poznaliśmy się w marcu 2013 roku, oczywiście nasza pierwsza randka to był wypad na motocyklu. Pamiętam pogodę, która nam towarzyszyła, 3 stopnie na zewnątrz i resztki śniegu na poboczach (śmiech). Było bardzo zimno, ale myślę, że warto, bo od pierwszego spotkania nie mogłam się doczekać kolejnego i kolejnego…. Tak nam zostało do teraz. Ogromna ilość emocji, kolejne wyjazdy i spotkania. W kwietniu pojechaliśmy na zlot do Częstochowy, byłam tam wtedy pierwszy raz i wiedziałam, że wrócę. Ogromny tłum ludzi, którzy mają taką samą pasję i rozumieją się bez słów. Pomimo zmęczenia, gdy wróciliśmy do domu, czułam, że to była cudowna niedziela, pełna pozytywnych wrażeń. Minął rok i na jesień jeździliśmy już razem (choć jednak osobno, bo każdy na swoim motocyklu), planowaliśmy krótkie trasy, zwiedzaliśmy nowe miejsca. Cieszę się, że się poznaliśmy i widocznie było nam to pisane od samego początku.

Jaki masz motocykl? Spełnia Twoje oczekiwania? Od początku Cię ciągnęło do motocykli sportowych?

Mój pierwszy motocykl to Kawasaki Ninja 250. Mała pojemność, ale na początek wydawała mi się idealna, od czegoś trzeba zacząć. Niestety później, podczas jazdy w grupie, ten motocykl okazał się być za słaby. Mój obecny motocykl Suzuki GSX-R, to ten wymarzony model, od zawsze. Posiada wszystko to, co mi się podoba i co chciałam mieć. Zawsze podobały mi się sportowe motocykle – tylko i wyłącznie sportowe. Nie zniechęciły mnie te wszystkie komentarze na ich temat, że niewygodne, źle się nimi jeździ i to same plastiki. Taki model chciałam i taki kupiłam. Dla mnie ten motocykl jest wygodny i najpiękniejszy ze wszystkich, ale chyba każdy tak ma, jak patrzy na swój własny (śmiech). Po roku jazdy śmiało mogę powiedzieć, że to jest to, o czym zawsze marzyłam. Nie mam upatrzonego kolejnego motocykla i nawet nie chcę mieć, bo na ten czekałam długo i było warto. Kto wie, może kiedyś przyjdzie czas na zmiany. Czas pokaże…

Jak lubisz spędzać czas na motocyklu?

Wszystko zależy od pogody. W tygodniu wybieram raczej krótkie trasy, tak zwane „na około komina”. Często sami, bądź ze znajomymi, odwiedzamy Zaporę w Tresnej. Do tego miejsca zawsze będę miała sentyment, ponieważ to właśnie tam pojechaliśmy na pierwsze spotkanie. W weekendy zazwyczaj wybieramy dłuższe trasy. Lubię czas spędzany na motocyklu, ponieważ czuję się wtedy wolna. Mimo zmęczenia, w poniedziałek wiem, że to był cudowny weekend i to daje mi siłę na następny tydzień.

Najczęściej jeżdżę z mężem. Nie martwię się, gdy jedziemy razem i możemy porozmawiać ze sobą w czasie jazdy. Nie powiem, bo zdarza się dzień czy nawet tydzień, kiedy jeżdżę sama. Każdy z nas potrzebuje chwili dla siebie, żeby przewietrzyć głowę i zapomnieć o wszystkim. Takie zresetowanie siebie. Gdy wsiadam na motocykl, gdzieś ten cały stres związany z życiem i pracą, ucieka. Myśli są czyste, a życie staje się nagle piękniejsze. Osoby, które nie podzielają tego zainteresowania, nie będą umiały sobie tego wyobrazić i zrozumieć, co w tym fajnego. Dla mnie to piękne chwile w życiu, na które warto czekać całą zimę.

Na ten rok i sezon też szykują się jakieś ekscytujące plany?

W tym roku mamy zdecydowanie więcej wolnego czasu. Planujemy na pewno jakieś wakacje, żeby odpocząć. Odnośnie wyjazdów na motocyklach, to wybieramy się drugi raz w Bieszczady (w połowie sierpnia) z ekipą praktycznie tą samą, tylko kilka osób więcej. Co do innych wyjazdów, to wszystko wychodzi u nas spontanicznie. Czasami lepiej nie planować, bo może się nie udać, a zorganizować coś na szybko. Jestem przekonana, że ten rok będzie dla mnie równie piękny i pełen emocji, ponieważ zostałam żoną, mam wymarzony motocykl i jestem bardzo szczęśliwa!

Dominika vel
Dominika vel „pudel”

Motocykle sportowe kojarzą się z prędkością i jazdą torową – masz także w planach wypady na tor i szlifowanie umiejętności w szybkiej jeździe?

Owszem, sportowe motocykle zawsze są kojarzone z prędkością, choć ja nigdy nie próbowałam jazdy na torze (to jakoś nigdy nie było na mojej liście marzeń). Lubię czuć tą wolność podczas normalnej jazdy w ruchu drogowym, a jazda na torze nie kojarzy mi się z tym wcale. Czuję ograniczenie – nie czułabym się tam raczej dobrze. Nie mówię, że nigdy nie spróbuję, bo życie nas zaskakuje nie raz. Może przyjdzie na to czas, kiedyś się przełamię i spróbuję jazdy na torze. Domyślam się, że może to być również nowe, ciekawe doświadczenie, związane z moją pasją. Na chwilę obecną nie planuję tego, ale w sumie… jak się tak dłużej zastanowić – to warto byłoby spróbować i poznać swoje nowe możliwości. Lubię podejmować wyzwania, więc kolejnym może być właśnie tor.

Co byś doradziła dziewczynom, które dopiero myślą o zostaniu motocyklistami?

Moim zdaniem zawsze należy dążyć do postawionego w życiu celu. Nie zniechęcać się przez opinie innych ludzi i ich głupie uwagi. Gdy sobie coś zaplanujesz – to po prostu walcz i osiągnij swój cel! Gdy Ci się uda, to satysfakcja będzie ogromna! Sama nie lubię odpuszczać, gdy postawię sobie cel. Mimo przeciwności losu trzeba spełniać swoje założenia, cele, a przede wszystkim marzenia. Wiadomo, że każdy może mieć słabszy, gorszy dzień i może to odpuścić, ale wtedy należy wstać, podnieść się i znów wytrwale dążyć do celu.

Dominika vel „pudel” ma swój profil na Instagramie www.instagram.com/pu.del_gsxr

Zostaw komentarz:

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Wszyskie pola są wymagane do wypełnienia.

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze

Najnowsze