Zaatakował grupę motocyklistów gazem! Motocykliści też nie byli bez winy, a policja zrobiła… nic
Do sieci trafiło nagranie motocyklistów, biorących udział w inicjatywie o wdzięcznej nazwie „Moto Street Terror 2021”. Tym razem sami zostali „sterroryzowani”.
Sytuację zarejestrował jeden z motocyklistów z kamerką na kasku. Dojechał wraz z innymi riderami do świateł na rondzie ONZ. Kiedy oczekiwali na zielony sygnał, nagle podbiegł do nich mężczyzna z dużą puszką gazu (prawdopodobnie pieprzowego) i zaczął psikać w oczy motocyklistów. Po chwili został obezwładniony.
Sytuację zauważyły osoby obsługujące miejski monitoring i na miejscu pojawiła się policja. Mężczyzna z gazem miał wyjaśnić, że powodem ataku, był bardzo duży hałas powodowany przez motocyklistów. Funkcjonariusze nie podjęli jednak żadnych czynności, a jedynie pouczyli obie strony, że mogą złożyć skargę na komendzie. Nikt nie skorzystał z takiej możliwości.
Postawę policjantów można określić jako… kontrowersyjną. Funkcjonariusze bardzo lubią się chwalić, że trafili na grupę osób stojących na przykład na parkingu pod centrum handlowym i w ten sposób „udaremnili nielegalne wyścigi”. Dlaczego więc nie zainteresowali się tymi motocyklistami? Część z nich miała wygięte, zasłonięte lub zaklejone tablice rejestracyjne. Nie ma na to paragrafu? Osoby obserwujące monitoring nie widziały, że kilku motocyklistów przejechało za sygnalizator, pomimo czerwonego światła? Mogli nie słyszeć, jak niektórzy piłują silniki na postoju, ale nie widzieli motocyklisty, który pali gumę na ulicy?
Policjanci ochoczo legitymują grupy kierowców i sprawdzają stan techniczny ich pojazdów. Ale kiedy trafili na podejrzanych motocyklistów, nie zrobili nic, nawet jeśli na dzień dobry znalazłoby się parę paragrafów. Mężczyzna który psikał gazem, powiedział, że powodem ataku był nadmierny hałas. Nie był to powód, żeby sprawdzić czy wszystkie maszyny spełniają normy hałasu?
Nie zrozumcie nas źle – my też kochamy motocykle, ale takie osoby zwyczajnie psują opinię motocyklistów w społeczeństwie. Wpiszcie sobie w wyszukiwarkę „Moto Street Terror”, a zobaczycie piękne kompilacje palenia gumy, piłowania silników na postoju, jazdy na jednym kole i ogólnie robienia wszystkiego co tylko możliwe, żeby jak najbardziej się popisać, jednocześnie jak najbardziej irytując wszystkich wkoło. Polecamy na przykład poniższe wideo, fragment od 2:17 – jeden z riderów „przeprasza” pieszą, śmiejąc się sztucznie, jakby celowe powodowanie jak największego hałasu, było przykrą koniecznością, na którą nic nie mogą poradzić. Kobieta odpowiedziała kwaśnym uśmiechem osoby, która doskonale rozumie sytuację, ale jest zbyt dobrze wychowana, żeby wprost wytknąć komuś hipokryzję.
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach