LawRider – prawo i motocykle
Celina Perskiewicz z zawodu jest radcą prawnym, a na swoim blogu LawRider.pl stara się poruszać takie tematy prawne, które szczególnie motocyklistów interesują.
Rozumiem, że motocykle to Twoja pasja, a prawo to praca?
Motocykl ewidentnie jest pasją, a praca? W dużej mierze także! Oczywiście nie każda sprawa jest porywająca. Jednak mam to szczęście, że zajmuję się bardzo ciekawymi dla mnie tematami, dlatego nie popadam w rutynę, cały czas mam w sobie ciekawość i motywację do działania.
Czym prywatnie jeździsz i jaki typ jazdy Cię kręci?
Jeżdżę Ducati 848 i jest to mój pierwszy motocykl sportowy. Wzięłam go w zasadzie na próbę, żeby zobaczyć, czy faktycznie jest to mój typ jazdy. Jak się okazało – zdecydowanie tak! Wcześniej miałam Ducati Monster 696, wspaniały motocykl do miasta. Chociaż ja nim jeździłam także w trasy i na tor, gdzie również się sprawdzał. Teraz myślę, że najlepiej byłoby mieć oba w garażu (śmiech). Chciałabym mieć także motocykl torowy, chociaż z uwagi na ilość obowiązków, miałabym mało okazji, by się nim poruszać, ale może z czasem to się zmieni… Jazda na torze bardzo mi się spodobała, nie mam jednak tak, że na jej rzecz jestem gotowa porzucić szosę (chociaż słyszałam wielokrotnie, że tak to się odbywa). Można chyba powiedzieć, że każdy typ jazdy mnie kręci, bo każdy ma swój urok. Najważniejsze, żeby był silnik, kierownica i dwa koła!
Który to Twój sezon na dwóch kołach?
To mój 7-my sezon motocyklowy i miałam szczęście jeździć na kilku modelach, nie tylko własnych. Mój pierwszy i drugi motocykl to Kawasaki, trzeci i czwarty to Ducati. Ciekawe, czy system dwójkowy się utrzyma, czy pozostanę jednak przy Ducati – którym jestem absolutnie zafascynowana!
Z jakimi prawnymi problemami najczęściej spotykają się motocykliści?
Jest to dosyć zamknięty katalog spraw, powiedziałabym, że TOP3 to: uzyskanie odszkodowania od ubezpieczyciela, sprawy z zakresu rękojmi po zakupie motocykla z wadami i konsekwencje jazdy bez uprawnień. Nie są to oczywiście wszystkie tematy, bo życie pisze mnóstwo scenariuszy, jak chociażby zabranie prawa jazdy za przekroczenie prędkości, czy jazdę na jednym kole. Wszystkie tematy poruszane na LawRider są wzięte z życia, bo inspirację czerpię właśnie ze spraw, które prowadzę i pytań czytelników mojego bloga. Pomagam nie tylko motocyklistom, ale zajmuję się także obsługą prawną firm związanych z motoryzacją: serwisów, salonów, firm zajmujących się najmem pojazdów itp.
Nasz dział z artykułami dotyczącymi porad prawnych dla kierowców tutaj. |
Są tematy, o których mało się mówi, a wiele osób szuka takich informacji?
Oczywiście, na przykład ostatnio poruszyłam temat, jak się okazało, bardzo kontrowersyjny. Chodzi tu o szkody powstałe na torze i możliwość dochodzenia roszczeń z OC posiadacza pojazdu mechanicznego – czyli tego standardowego ubezpieczenia. Wiemy przecież, że na torze nie jeżdżą same torówki, ale także motocykle drogowe. Ba, są sytuacje, w których także motocykl torowy powinien mieć OC ppm, a już szczególnie polecam wykupienie OC w życiu prywatnym. Bardzo bym sobie życzyła, żeby wykupienie OC było obowiązkowe, tak jak ma to miejsce w przypadku np. skoków spadochronowych. Celem jest to, by poszkodowany nie pozostawał jedynie z wrakiem swojego motocykla, przez błąd innego kierowcy. Myślę, że w konsekwencji może powstać szersze grono takich spraw, ponieważ buduję wśród motocyklistów większą świadomość, która prowadzi do dochodzenia swoich praw.
Obserwując zdarzenia drogowe jesteś zdania, że wina zwykle jest po stronie „puszki”, motocyklisty, czy też jedni i drudzy się do niebezpiecznych sytuacji na drogach przyczyniają?
Nie można przypisać winy tylko jednym albo drugim. Na drodze są różne sytuacje. Owszem, nie jest rzadkością to, co się mówi, że motocykliści jeżdżą za szybko, a kierowcy w samochodach nie patrzą w lusterka – jednak jest to zbyt duże uproszczenie. Każdą sprawę trzeba rozpatrzyć indywidualnie. Oczywiście moimi klientami najczęściej są poszkodowani motocykliści i na tej podstawie mogłabym powiedzieć, że to kierowcy „puszek” są winni, źli, i niosą samo zniszczenie. Jednak byłoby to z mojej strony nadużycie.
Istnieją uczciwi ubezpieczyciele, którzy w razie szkody pomagają sensownie, szybko i wedle stopnia szkody? Czy to trochę tak jest, że jak nie wywalczysz – to zbyt wiele nie uzyskasz?
Nie wszystkie zgłoszenia kończą się odmową wypłaty odszkodowania, czy zaniżeniem jego wysokości. Nie wiem jednak, ile jest takich szkód. Z tych, które trafiają do mnie (bo nie zostały rozpatrzone pozytywnie) nie da się wywnioskować, czy jakiś ubezpieczyciel jest lepszy od innego. Każdy z ubezpieczycieli, z którymi miałam do czynienia, odmawiał niezasadnie wypłaty odszkodowania w oparciu o absurdalne argumenty. Niestety, ale często jest tak, że jak sobie nie wywalczysz – to nie dostaniesz, bez znaczenia, czy tak jest prawidłowo, słusznie i sprawiedliwie…
Czy przy takich potyczkach z ubezpieczycielem warto posilać się pomocą prawną? Ile można zyskać?
Tak samo, jak warto korzystać z pomocy lekarza podczas choroby, architektów i budowlańców podczas budowy, czy nauczyciela w procesie nauki. Oczywiście warto korzystać z pomocy profesjonalnego prawnika, jakim jest radca prawny. Można zyskać wiedzę na temat przysługujących praw, możliwości dochodzenia roszczenia, szans powodzenia, czy też wreszcie zyskać pełnomocnika, który poprowadzi całą sprawę, broniąc interesu swojego mocodawcy. To wszystko oczywiście przekłada się na realne kwoty uzyskane od ubezpieczyciela.
Jakie najczęściej przepisy motocykliści łamią i niezbyt się poczuwają do refleksji czy winy?
Raczej nikogo nie zaskoczę, mówiąc o: przekraczaniu prędkości, wyprzedzaniu w miejscu niedozwolonym, jeździe bez uprawnień wymaganych prawem, jeździe na jednym kole. Z rozmowy z policjantami z drogówki (jeżdżącymi także na motocyklach) wiem, że najbardziej denerwujące dla nich jest mijanie patrolu, po czym gwałtowne przyspieszenie z przekroczeniem dozwolonej prędkości, jak też jazda bez uprawnień. Są to ich zdaniem największe bolączki. Pierwsza z nich wiąże się przede wszystkim z okazaniem braku szacunku. No cóż, nie świadczy to najlepiej o motocyklistach…
Na swoim blogu publikowałaś także zdjęcia z wyścigu Pawła Szkopka – to było wyjątkowe wydarzenie?
Tak, bo miałam szczęście być częścią profesjonalnego zespołu motocyklowego, podczas wyścigu Suzuka 8hours w Japonii! Jest to największe święto motocyklowe w tym kraju i jeden z wyścigów z serii FIM Endurance World Championship. Fantastyczne doświadczenie! Mój partner życiowy – Paweł Szkopek jest zawodowym kierowcą wyścigowym, a nasz zespół Wójcik Racing Team był akurat w okrojonym składzie, więc potrzebne były każde ręce do pracy. Moim zadaniem było ściąganie zawodników do boxu. Pokazywałam im, w którym miejscu jesteśmy, wystawiając tablicę z numerem zespołu, a następnie stawiając ją w punkcie, gdzie motocykl powinien się zatrzymać. Potem zaczynała się procedura zmiany kierowcy, przekazywania informacji, wymiany kół, tankowania. Podczas obecnego sezonu jeżdżę z Pawłem na wyścigi jako jego support i wiedziałam z czym się to wiąże, jednak odczucia towarzyszące byciu pełnoprawnym członkiem zespołu podczas Mistrzostw Świata, są całkowicie inne. Znacznie bardziej udziela się ta adrenalina i emocje.
Dla zawodników to duże wyzwanie?
Tor Suzuka jest chyba najtrudniejszym torem na świecie, bardzo wąskim i niebezpiecznym, z dużą ilością ciasnych, trudnych zakrętów. Wąski jest też pit lane, w którym trzeba uważać, żeby nie znaleźć się w linii jazdy innego motocyklisty. Patrząc z zewnątrz wszystko wygląda bardzo łatwo, jednak jak jest się w tamtym miejscu, dopiero się zauważa, jak trzeba być czujnym i skoncentrowanym. Każdy z członków zespołu musi perfekcyjnie wykonać swoją część pracy, żeby wypracować wspólny sukces.
To było duże wyzwanie, szczególnie ze względu na charakterystykę toru, warunki pogodowe i doświadczenie lokalnych uczestników, często jeżdżących niczym „kamikadze”. Temperatura powietrza znacznie przekraczająca 30 stopni i wilgotność powietrza na poziomie 80% – jest wyzwaniem, zarówno dla ludzi, jak i motocykla. Już podczas treningów i kwalifikacji było bardzo dużo wypadków, czerwona flaga pojawiała się praktycznie, co pół godziny, a długie jazdy za safety car-em, też nie należą do łatwych w takiej duchocie. Osobiście jestem bardzo dumna z mojego Pawła, który sam przejechał praktycznie połowę wyścigu, a podczas ostatniej zmiany wyprzedził jeszcze kilka zespołów, wyraźnie awansując w klasyfikacji. Byliśmy pierwszym polskim zespołem na tym wyścigu, tworząc historię polskiego motorsportu, zajęliśmy świetne 25. miejsce na 64 zespoły. Jest to powód do dumy, szczególnie dla debiutantów.
Wracając do LawRider – udzielasz jakiś bezpłatnych porad? Kiedy motocyklista/tka staje się klientem?
Wszystkie informacje znajdujące się na blogu LawRider są nieodpłatne. Jeżeli pojawiają się kolejne pytania w wiadomościach prywatnych, to udzielenie na nie odpowiedzi stanowi poradę prawną, która jest płatna. To jest mój zawód i z tego żyję, dlatego niemożliwe jest, żebym udzielała porad prawnych za darmo. Nie ulega wątpliwości, że moi czytelnicy i tak dostają potężną dawkę wiedzy przez LawRider.
Jaki cel przyświeca blogowi www.lawrider.pl ?
Edukacja mojej motocyklowej braci. Jest to bliskie mi środowisko, więc zależy mi na jego rozwoju, wzrostowi świadomości, a przez to też bezpieczeństwa na drogach, czy korzystania z przysługujących im praw.
Najnowsze
-
Test Skoda Enyaq Coupe RS Maxx. Ile warta jest najdroższa Skoda w historii?
Kiedy debiutowała na rynku, wielu przecierało oczy w niedowierzaniu. Elektryczna Skoda wyceniona na ponad 300 tys. złotych zwiastowała poważną zmianę wiatru w ofercie czeskiego producenta. Co otrzymamy, kupując najdroższy model w historii marki? Sprawdziłyśmy to, testując model Enyaq Coupe w topowej wersji wyposażenia RS Maxx. -
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
-
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
Zostaw komentarz: