Chcę godnie reprezentować płeć piękną – wywiad z Ewą Wójtowicz
Ewa zawodniczką została całkiem niedawno, bo tęskniła za adrenaliną wyzwalaną za kierownicą. Nie boi się wyzwań, bo jako jedyna kobieta wystartowała w pełnym sezonie Górskich Samochodowych Mistrzostwach Polski i wygrywa! Teraz myśli o zmianie dyscypliny, na jaką?
Od Porsche się zaczęło… |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Parę słów o początkach, czyli skąd zainteresowanie motoryzacją?
Wszystko zaczęło się od mojego taty, bo on wiele lat temu był zawodnikiem Automobilklubu Lubelskiego, a ja jako dziecko jeździłam z nim na zloty pojazdów zabytkowych. Wtedy zaczęła się już przygoda ze sportem i rywalizacją. Niestety tamte czasy zmusiły mojego ojca do sprzedaży auta, przez co później, przez wiele lat nie miałam okazji uczestniczenia w tego typu imprezach. Aż do roku 2008, gdy mój brat postanowił zabrać mnie na zlot Porsche – od tamtego pamiętnego weekendu, zaczęła się moja własna przygoda związana z motoryzacją. Jeszcze na tym zlocie postanowiłam zasiąść na fotel kierowcy i wystartowałam w tzw. pucharze pań, zajmując 3. lokatę. Małe sukcesy osiągnięte podczas tej imprezy skusiły mnie do zakupu swojego Porsche. Dwa tygodnie po pierwszym zlocie w którym uczestniczyłam, wystartowałam już swoim autem jako kierowca. Biorąc udział we wszystkich próbach sprawnościowych na torze Poznań stwierdziłam – lubię to!
Dlaczego wybór dyscypliny sportowej padł na wyścigi górskie?
Po powrocie do domu zaczęło się myślenie, jakby tu znowu pojeździć po torze, bo czułam tęsknotę za adrenaliną, którą dawała mi jazda autem. Wtedy mój tata, widząc we mnie potencjał – poznał mnie z chłopakami z Palonka Rally Sport (obecnie to mój serwis). Daniel Palonka sam kiedyś był zawodnikiem rajdowym, dzięki czemu doskonale wiedział w jaki sposób można zaszczepić we mnie miłość do jazdy. No i udało mu się! Na początku trenowaliśmy na torze Lublin moim Porsche, jednak z czasem szkoda było auta cywilnego. Wtedy wraz z ojcem podjęliśmy decyzję o zakupie Citroena Saxo – było to pod koniec 2008 roku. No ale skoro miałam już profesjonalną wyścigówkę, to co dalej??? Padł pomysł, żeby skoczyć na głęboką wodę i pojechać cały sezon GSMP 2009 i tak się stało. Obaw było wiele, czy ja, jako osoba jeżdżąca po torach trzy miesiące, dam radę wystartować w profesjonalnych wyścigach? Czemu nie? Do odważnych świat należy! – myślałam wtedy. Licencję wyścigową zrobiłam w Kielcach na początku 2009 roku. Było wiele treningów i testów – jak widać nie wszystkie poszły na marne, bo w sezonie 2009 zajęłam 4. miejsce w klasie A-1600.
Barwy Citroena C2R2 Max Ewy w sezonie 2010 |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
„Córeczka tatusia” |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Rodzina mocno Cię motywuje do walki?
Szczególny wpływ na moja karierę ma mój tato, bo jestem tzw. „córeczką tatusia” i on każdy mój wyścig przeżywa tak samo jak ja, albo nawet jeszcze bardziej! Chociaż nie tylko tato wspiera mnie podczas wyścigów – mama również jest moim wiernym fanem, śledzi wszystkie wyniki podczas imprez. Jednak mama, jak to mama – boi się o mnie podczas każdego mojego startu.
Na początku sezonu 2010 zmieniłaś auto. Jak przeżyłaś tą zmianę, czy była dla Ciebie trudna?
Zmiana auta z Saxo na C2 była bardzo dobrą decyzją, gdyż jazda C2 bardziej rozwija moje umiejętności za kierownicą, ale również uczy mnie pokory. Citroen C2R2 Max to bardzo profesjonalne auto i wiem, że potrwa jeszcze troszkę, zanim będę mogła powiedzieć, że mam je już opanowane w stu procentach. Z treningu na trening jestem coraz bardziej zadowolona ze swoich umiejętności, jednak moje wymagania wobec siebie są o wiele większe!
Pełna koncentracja… |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Jak wypadł Twój pierwszy start nowym nabytkiem?
Pierwszy start C2 odbył się podczas Górskich Samochodowych Mistrzostw Polski w Korczynie 2010. Było to dla mnie duże przeżycie, gdyż na testach przeprowadzanych wcześniej, nie miałam okazji wykorzystać w pełni możliwości auta. Po pierwszym podjeździe treningowym w Korczynie poczułam dopiero potencjał auta. Powiem szczerze, że nie sądziłam wcześniej, że to auto jest tak mocne! Już w Korczynie udało mi się wygrać klasę – co było bardzo obiecującym osiągnięciem na początek sezonu.
Na wyścigu w Cisnej zmienił się wygląd zewnętrzny auta. Czy dla Ciebie, jako kobiety, takie zmiany są znaczące?
W Cisnej pojawiliśmy się autem oklejonym już w barwy naszych sponsorów. Zmiana ta nie miała większego znaczenia, jednak każdy kierowca lubi, jak jego auto ładnie się prezentuje. Dla mnie ważne było, żeby wszystko było spójne, a kolory pasowały do barw sponsorów jak i do mojego kombinezonu.
Masz niesamowity serwis, który uratował Cię w Siennej. Jak wyglądała nocna akcja wymiany silnika?
Dzięki dobrej pracy serwisu, Ewa mimo awarii silnika, mogła wystartować w drugim dniu wyścigu w Siennej. |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Zgadza się, mój serwis jest niesamowity! Gdyby nie chłopaki z Palonka Rally Sport, na pewno nie było by mnie na trasach wyścigów. W Siennej najbardziej dotarło do mnie to, że bez serwisu nie byłabym w stanie wygrywać! Po sobotniej awarii silnika podczas wyścigu, było pewne, że nie damy rady naprawić go na niedzielne podjazdy. Jednak dzięki dużemu zaangażowaniu chłopaków udało im się wypożyczyć silnik z Czech. Było bardzo mało czasu, a wiele do zrobienia! Ja wraz z moim ojcem pojechaliśmy do Czech po silnik, a serwisanci mieli za zadanie wyjąć uszkodzony silnik i czekać w gotowości na nas. Wszystko się udało! Serwis PRS spisał się na medal i dzięki temu w niedzielę wystartowałam w wyścigu i zajęłam 2. pozycję w klasie.
Jak Daniel motywuje Cię jako trener?
Daniel jest moim trenerem, ale także osobą, która wierzy najbardziej w to, że dam radę odnieść sukces w swoich startach. Kiedy trzeba – to pogoni mnie do większego skupienia się na treningu, a kiedy zasłużę – pochwali mnie za to, co mam już opanowane.
Cenne wskazówki od Daniela. |
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Jak jesteś odbierana przez pozostałych zawodników, często jako kobiecy rodzynek na zawodach?
Początkowo inni kierowcy patrzyli na mnie z góry, ale nie ma co się im dziwić – rzadko można spotkać kobietę, siedzącą po lewej stronie samochodu sportowego. Często na wyścigach zdarza się, że jestem jedyną kobietą startującą w nich. Jest to troszkę stresujące – bo chcę godnie reprezentować płeć piękną… Jednak z czasem inni zawodnicy zrozumieli, że jestem dla nich godnym rywalem. Rozumiem też, że przegrana z kobietą może być dla nich troszkę upokarzająca, jednak myślę, że wyścigi to sport jak każdy inny i kobiety też mogą się w nim realizować.
Co robisz, gdy się nie ścigasz?
Na codzień prowadzę rodzinną firmę sieci sklepów w Polsce i Słowacji z odzieżą używaną. Lubię aktywnie spędzać wolny czas, a więc nuda i brak adrenaliny to nie mój sposób na życie!
W Twojej karierze widać znaczny postęp, swoją koncentracją i realizacją założeń na dany wyścig – nokautujesz rywali. Co jest najważniejsze w przygotowaniach do wyścigu i w cechach charakteru, by osiągać zamierzone cele w tym sporcie?
Najważniejszą cechą, która pomaga mi w zdobywaniu doświadczeń i realizacji planów – jest wytrwałość. Po nieudanym treningu czy zawodach – nie załamuję się, tylko staram się analizować swoje błędy i więcej ich nie popełniać. Jako młoda zawodniczka, muszę włożyć jeszcze dużo pracy, żeby potrafić wsiąść do auta i od razu jechać na sto procent. Póki co, potrzebuję jeszcze trochę czasu na „wjeżdżenie się”, a na zawodach często go nie ma.
fot. z archiwum Ewy Wójtowicz
|
Zaangażowałaś się z akcję budowy toru w Lublinie, czy Twoim zdaniem taka inicjatywa ma szansę na realizację?
Tak, uważam, że to wspaniały pomysł! Pierwsze spotkanie organizacyjne z władzami miasta wypadło pomyślnie i pokazało, jak wiele utalentowanej młodzieży zajmuje się różnymi odmianami sportów motorowych. Sama nie zdawałam sobie sprawy, ilu mamy Mistrzów Polski w Lublinie! Taki tor jest potrzebny, nie tylko mi – do rozwijania umiejętności, ale zawodnikom z całej Polski, bo na dobrą sprawę mamy w kraju tylko 2 takie obiekty. Budowa toru na Lubelszczyźnie to świetny pomysł na reklamę i rozwój całego regionu, a także możliwość do organizowania wspaniałych zawodów dla zawodników i kibiców z całej Polski, i nie tylko. Całym sercem jestem za tym pomysłem!
W Barbórce wystartowałaś z pilotem i do tego w dość ciężkich warunkach na trasie. Jak Ci się podobała ta nowa sytuacja i jak sobie z nią poradziłaś?
Jazda z pilotem to faktycznie dla mnie kolejne, nowe wyzwanie. Barbórkę jechałam z Maćkiem Sosnowskim – jest on bardzo dobrym pilotem i potrafił pomóc mi opisie odcinków. Ciężko jest jechać z pilotem, słuchać go i do tego wierzyć mu… Ale daliśmy radę! Jednak najgorsze, co było podczas Barbórki, to były warunki w jakich startowaliśmy. Odcinki były strasznie oblodzone i trudno było gdziekolwiek złapać przyczepność. Po pierwszym odcinku zrozumiałam, że moje wyczucie auta na suchej nawierzchni nie przenosi się na warunki zimowe. Było ciężko, ale dużo mnie nauczył ten krótki rajd. Zebrałam kolejne doświadczenia, a to jest bardzo ważne w tym sporcie.
Czy w przyszłości planujesz starty także w innych dyscyplinach, niż górskie wyścigi?
W sezonie 2011 będę chciała spróbować swoich sił na trasach rajdowych. Zdaję sobie jednak sprawę, że początki mogą być bardzo trudne – jednak chcę spróbować! Póki co, startowałam tylko w wyścigach górskich i przychodzi powoli moment, że chcę poznać inne dyscypliny i wybrać tę, która okaże się dla mnie najciekawsza.
Więc czeka Cię wiele zmian w związku z tą decyzją?
Zmiana dyscypliny np. na rajdy niesie ze sobą bardzo dużo przygotowań – zarówno moich, jak i auta. Ja będę musiała szkolić się w jeździe z pilotem, ale także czeka mnie zmiana nawierzchni – na jakiej będziemy startować. Nie będzie to już tylko asfalt, jak do tej pory, ale pojawią się szutry itp. A więc, jeżeli podejmiemy decyzję o rajdach w 2011 roku – to czeka mnie dużo, a nawet bardzo dużo, treningów na zmiennej nawierzchni. Auto też będzie musiało przejść trochę zmian. Przede wszystkim potrzebne nam będzie nowe zawieszenie, które nie jest tanie. Kolejna sprawa to opony, które całkowicie różnią się od tych na asfalt. Już strach mnie ogrania, ile to wszystko będzie kosztowało…
Czy masz już plan startów, kiedy zaczynasz sezon?
Sezon GSMP zaczynam w ostatni weekend kwietnia, a wiec jeszcze kawał czasu… A co dalej? W tym momencie trudno jeszcze powiedzieć, wszystko zależy od sponsorów. Jeżeli uda mi się pozyskać pieniądze na starty – to myślę, że zaczniemy sezon dużo wcześniej, jakimś rajdem.
Pozostać kobietą w męskim sporcie… |
fot. Artur Georgiew
|
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Gosia Rdest z kolejnym podium w tym roku!
Autodromo Nazionale di Monza docenia zazwyczaj tych kierowców, którzy nie boją się wysokich prędkości, podejmują próby wyprzedzania w nielicznych zakrętach i wykorzystują błędy popełnione przez rywali. To właśnie oni, najlepsi z najlepszych, mają szanse stanąć na podium na włoskiej ziemi. Gosia Rdest w ostatnim wyścigu sezonu dowiodła, że należy do tego grona, zajmując trzecią pozycję w klasie Challenger. -
Brak miejsca na pieczątki w dowodzie rejestracyjnym. Czy trzeba wymieniać go na nowy?
-
Ford Puma 2024 – test. Miejski crossover ze sportowymi korzeniami
-
La Squadra One Shoot – do takich samochodów wzdychają fani motoryzacji!
-
8 typowych błędów, jakie polscy kierowcy popełniają na rondach
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
.. i takie kobiety lubię, przynajmniej jest o czym porozmawiać 😉 jak się dzieli pasję 🙂
Anonymous - 5 marca 2021
chyba nie jest jedna dziewczyna bo sa jeszcze diwe ktore startuja!!!
Anonymous - 5 marca 2021
Startują… ale nie w pełnym sezonie, jedynie w wybranych eliminacjach.
Anonymous - 5 marca 2021
jaka jedyna a MONIKA ZAWODNY!!!!!!!
Anonymous - 5 marca 2021
Monika Zawodny nie ukończyła żadnych zawodów GSMP w 2010 roku, Anna Nowakowska jechała 2 razy, a Monika Luberadzka pojechała 4 eliminacje na 14 (+Gabriela ANDRISEKOVA – 2). Wójtowicz jako jedyna kobieta przejechała cały sezon 2010 w GSMP. Dla wątpiących polecam wyniki na stronie PZM.
Anonymous - 5 marca 2021
.. i takie kobiety lubię, przynajmniej jest o czym porozmawiać 😉 jak się dzieli pasję 🙂
Anonymous - 5 marca 2021
chyba nie jest jedna dziewczyna bo sa jeszcze diwe ktore startuja!!!
Anonymous - 5 marca 2021
Startują… ale nie w pełnym sezonie, jedynie w wybranych eliminacjach.
Anonymous - 5 marca 2021
jaka jedyna a MONIKA ZAWODNY!!!!!!!
Anonymous - 5 marca 2021
Monika Zawodny nie ukończyła żadnych zawodów GSMP w 2010 roku, Anna Nowakowska jechała 2 razy, a Monika Luberadzka pojechała 4 eliminacje na 14 (+Gabriela ANDRISEKOVA – 2). Wójtowicz jako jedyna kobieta przejechała cały sezon 2010 w GSMP. Dla wątpiących polecam wyniki na stronie PZM.