Test Porsche 718 Cayman – najmniejszy i najtańszy, ale jaki!
Tanie to pojęcie względne - od zasobności portfela zależy, na jakie auto nas stać. Ale co sprawia, że najtańsze Porsche wybierają także Ci, którzy z finansami nie mają problemu?
Kiedy w 1996 roku Porsche wprowadziło do produkcji swój najmniejszy model Boxter, puryści od razu podnieśli krzyk, że to nie jest prawdziwe Porsche i że świat się skończył. Pozostali żartowali, że właściciel Boxtera jeździ nim tylko dla tego, że nie stać go na model 911. Minęło 20 lat i na rynku pojawiła się trzecia generacja auta. Wersja ze sztywnym dachem nazywa się teraz 718 Cayman i okazuje się, że pierwotnie wyszydzany model stał się najlepszą wizytówką marki.
Znakiem naszych czasów jest wszechobecny downsizing, ekologia i… turbosprężarki. Nie inaczej do modelu 718 podeszli inżynierowie Porsche. Z sześciu cylindrów pozostały cztery, a za uzyskanie odpowiedniej mocy odpowiada dzisiaj sprężarka. Czy zatem kolejny raz świat się skończył? Oceńcie sami.
Radości przybywaj!
Z dwóch litrów pojemności uzyskano moc 300 koni mechanicznych. Moment obrotowy? 380 Nm, dostępny w zakresie 1950 – 4500 obrotów na minutę. Masa? 1335 kilogramów. Takie połączenie przekłada się – według danych producenta – na sprint do setki w 5,1 sekundy i prędkość maksymalną 275 km/h. Nie wystarczy? To dodajmy jeszcze centralnie umieszczony silnik oraz idealny rozkład mas 50/50. I jak teraz prezentuje się najmniejsze, najtańsze i „ekologiczne” Porsche?
Otóż 718 Cayman jest klasycznym fun carem! W żadnym wypadku nie należy go traktować jako samochód do przemieszczania się z punktu A do B. Nie ma być rodzinnym wozem, którym spakowani ruszymy na wakacje do Chorwacji. Został stworzony, by cieszyć swojego właściciela. Ma odrywać od szarości i smutków dnia codziennego. Ma poprawiać humor jak najlepsza komedia. Ma bawić i cieszyć jak piątkowa impreza zapowiadająca niezapomniany weekend, jednak bez skutków ubocznych w postaci bólu głowy i niestrawności.
Rasowo, czyli bez ekstrawagancji
Długie na 438 centymetrów nadwozie pomieści dwie osoby. Fotele są uformowane jak sportowe, a całe wnętrze nie udaje nawet, że zapewni nam choć odrobinę komfortu. I świetnie – tak ma być! Kierownica obszyta zamszem leży w dłoniach jak mało która – trzyma się ją z pewnym namaszczeniem – jest mała, zgrabna i bardzo poręczna. Aż grzech nie trzymać jej oburącz! Podobnie zresztą jak kształtnej gałki manualnej skrzyni biegów. Wracając do wieńca – trzy ramiona, wykończone aluminium przywodzą na myśl większego, kultowego brata z gamy Porsche. Tym bardziej, że do dyspozycji mamy pokrętło zmieniające nastawy układu napędowego.
Co tu dużo pisać – cały kokpit jest perfekcyjny! Materiały są najwyższej jakości i nie ma tu mowy o jakichkolwiek oszczędnościach, zarówno podczas montażu, czy użytych tworzywach.
No to jazda!
231 930 złotych za podstawową wersję Porsche 718 Cayman to prawdziwa okazja. Mało które auto za tę cenę da swemu kierowcy tyle radości i emocji, pozostając jednocześnie tak wspaniale posłusznym na każde jego polecenie. Samochód reaguje nawet na najmniejsze „kiwnięcie palcem” i odczytuje intencje kierującego jakby był jasnowidzem. Jest przy tym stabilny do granic możliwości. Wykonywanie nawet zamaszystych skrętów kierownicą nie jest w stanie wyprowadzić go z równowagi.
Układ kierowniczy nie należy może do tych najbardziej bezpośrednich na świecie, ale i tak czuć tu doskonale, co się dzieje z kołami. Operowanie prawą stopą oraz ciasne zakręty wyzwalają w prowadzącym pierwotne instynkty. Kierowca zdaje się być zespolony z autem, jak niegdyś z koniem, tworząc z nim jeden organizm.
Wydaje się, jakby Cayman współdziałał z naszym układem nerwowym i wyprowadzanym z łokcia każdym ruchem naszych dłoni. Biegi wskakują z lekkim oporem, co sprzyja odczuciu, jakbyśmy mieli do czynienia z prawdziwą wyścigówką. Sprzęgło również wymaga przyzwyczajenia – trzeba je wciskać mocno i z odpowiednią determinacją. Szybko zdajemy sobie sprawę, że właśnie tak powinien prowadzić się sportowy samochód. Prowadzić się, a nie być wiezionym.
Bez wspomagania ze strony elektroniki, bez systemów ułatwiających każdy ruch, bez kilogramów układów scalonych i kabli. Po to przecież mamy prawo jazdy, żeby samemu decydować, w którą stronę pojedziemy, jakiego biegu użyjemy, kiedy będziemy hamować, a kiedy przyspieszać i z jaką siłą. No może trochę się zagalopowałam… Jakiś „kaganiec” powinien nas jednak ograniczać – na wypadek, gdybyśmy zbyt mocno uwierzyli w swoje możliwości. System kontroli trakcji działa w 718-tce na tyle delikatnie, żeby nie tracić przyjemności z jazdy, ale też na tyle skutecznie, by nie zrobić sobie krzywdy. Pod tym względem Cayman jest jak dziewczyna na pierwszej randce. Będzie chciał zobaczyć na ile nas stać, ale zdecydowanie powie dość, gdy trochę się zagalopujemy.
Zawieszenie zestrojone zostało bardzo sztywnie. Wrażenie jest takie, jakby podwozie nie miało ruchomych elementów, jednak jakimś cudem wybiera nierówności w taki sposób, że nie trzeba obawiać się nieplanowanej wizyty u dentysty.
Prędkość maksymalna jest oczywiście oszałamiająca, ale nie wyobrażam sobie, by ktokolwiek chciał nim pędzić przed siebie tak bez celu. Przy prędkościach autostradowych w aucie jest głośno. Nie sprzyja to rozmowie z pasażerem, więc planując dłuższą podróż będziemy raczej omijać autostrady, a wybierając się na przykład nad morze pojedziemy wąskimi, układającymi się w serpentyny lokalnymi drogami. Napisałam na przykład, bo patrząc na Caymana, w głowie rodzi się od razu plan na kolejną przejażdżkę. W pewnym momencie złapałam się na tym, że chodziłam po mieszkaniu, zaglądałam do szafek i szukałam produktów, których brakuje lub w najlepszym razie za chwilę się skończą. Szukałam zwyczajnie pretekstu, by się nim przejechać. Naturalnie, zostawiałam telefon w domu, żeby przypadkiem nie dostać zlecenia na kupienie czegoś jeszcze i móc wrócić po tę rzecz kolejny raz…
Czyli jaki?
20 lat doświadczenia przy produkcji najmniejszego modelu, zaawansowana technologia z najwyższej półki, oczywiste, lecz nie nachalne, nawiązania do kultowej dziewięćset jedenastki spowodowały, że obecne wcielenie najmniejszego i najtańszego Porsche w gamie modelowej, jest autem na miarę swoich czasów. Dzięki swoim unikalnym właściwościom i genialnym własnościom jezdnym tworzy własną historię, umiejętnie korzystając z legendy swojego starszego brata.
NA TAK
– perfekcyjne wykonanie;
– doskonały układ napędowy;
– wrażenia z jazdy;
– legenda marki Porsche.
NA NIE
– słaba izolacja silnika od wnętrza.
Dane techniczne Porsche 718 Cayman
Silnik: |
Benzynowy boxer 4 cylindry – doładowany |
Pojemność skokowa: |
1988 cm3 |
Moc: |
300 KM przy 6500 obr./min |
Maksymalny moment obrotowy: |
380 Nm przy 1950 – 4500 obr./min |
Skrzynia biegów: |
manualna, 6 biegów |
Prędkość maksymalna: |
275 km/h |
Przyspieszenie 0-100 km/h |
5,1s |
Długość/szerokość/wysokość: |
4379/1801/1295 mm |
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Elektryczny SUV Cadillac Vistiq wjedzie do salonów w 2025 roku
Cadillac coraz chętniej wkracza w świat elektrycznych samochodów. Po zaprezentowaniu modeli takich jak Celestiq czy Escalade IQ, teraz przyszedł czas na kolejnego elektrycznego SUV-a. Cadillac Vistiq ma być autem, dzięki któremu amerykańska marka będzie miała swój ,,luksusowy” model w każdym segmencie SUV-ów. -
Alfa Romeo Junior jednym z finalistów konkursu „Car of the Year”
-
Kia EV3 w gronie finalistów konkursu Car of the Year 2025
-
Europejska premiera BYD Sealion 7
-
Cupra Formentor VZ5 w edycjach specjalnych
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
Szkoda, że zrezygnowali z wolnossących boxerów.