Test Toyota Land Cruiser 3.0 D-4D – niemożliwe nie istnieje
Rzuci kobiecie pod nogi marynarkę, aby ta suchą stopą przeszła przez kałużę. Przez grząskie bagna przeniesie ją w ramionach, krocząc niczym King Kong przez miasto Nowy Jork. Silny, potężny i bardzo elegancki - należy do wyjątkowego segmentu. Potwór czy przyjaciel? Chcieć go czy nie? Jak wygląda życie z Toyotą Land Cruiser?
Druga wojna światowa – popyt na wojskowe samochody jest równie duży, co na pączki w tłusty czwartek. Toyota decyduje się podjąć wyzwanie. Pierwszy prototyp wyjeżdża na światło dzienne już w 1941 roku. Lata biegną, wojna się kończy, ale samochód na rynku pozostaje. Co więcej, producent nie przestaje go ulepszać, a rynek zbytu zatacza coraz szersze kręgi. Luksusowego mastifa o terenowych właściwościach doceniają już w Australii, Afryce i na Bliskim Wschodzie. Bo Land Cruiser to coś znacznie więcej niż zwykłe auto terenowe.
Gabarytowo to mały supermarket, schron przeciwatomowy dla połowy miasta. Być może prześwit nie jest imponujący (220 mm) ale w połączeniu z krótkim, przednim zwisem (915 mm), ten samochód wdrapie się na każde wzniesienie. Drzwi trzeba otworzyć samodzielnie, ale przy wsiadaniu Land Cruiser poda nam pomocną „dłoń”; dodatkowe progi są cennym wsparciem, bo miejsce kierowcy znajduje się wysoko. Mając na sobie krótką spódniczkę, należy tę czynność dobrze zaplanować.
Wnętrze – wstęp tylko dla zamożnych
Kiedy skończymy wspinaczkę do wnętrza, na miejscu czeka na nas solidna nagroda. Przestrzeń, komfort, jakość wykonania – tu krytyk ma dosyć trudne zadanie. Wszędzie rozlewa się kremowy kolor, skóra na fotelach zdaje się być najwyższej jakości. Wprawdzie Toyota Land Cruiser to wojownik, który lubi się wytaplać w błocie, to siedząc w środku, oczami wyobraźni widzę za jego kierownicą raczej James’a Bond’a. Fotele są ogromne i bardzo wygodne, zarówno podgrzewane jak i wentylowane. Zimą o dodatnią temperaturę kobiecych dłoni zadba wielka, podgrzewana kierownica. To, czym jednak Land Cruiser naprawdę zaskakuje to, uwaga: podgrzewany płyn do spryskiwaczy. Tutaj nie tylko kierowca jest dopieszczony: ten olbrzym zadba o zadowolenie wszystkich na pokładzie. Do dyspozycji podróżujących z tyłu pozostaje podgrzewana kanapa i dwustrefowa klimatyzacja. Dodatkowo każdą z dwóch części tylnej kanapy można niezależnie przesuwać do przodu lub do tyłu. I kiedy już sądzę, że nic więcej mnie nie zaskoczy, uchylam podłokietnik wielkości garażowej bramy, który skrywa klimatyzowany schowek o pojemności lodówki.
W znalezienie sposobu na otwarcie bagażnika była zaangażowana niejedna tęga głowa. Producent ukrył ten magiczny przycisk równie skrzętnie, co skarb najprawdziwszy. Moja dłoń odnalazła go w końcu tuż obok tablicy rejestracyjnej. Klapa gabarytami jest zbliżona do kortu tenisowego, zatem aby ją otworzyć, trzeba sporo miejsca. Za to szyba jest niezależnie uchylana, co znacznie ułatwia dostęp do bagażnika. Zbyt duże zakupy? To pojęcie nie istnieje. Możemy kupić fortepian, bo ten bagażnik pomieści praktycznie wszystko. Jest ogromny i stoi za tym konkretna przyczyna – w podłodze są ukryte dwa dodatkowe fotele.
Jazda po zwycięstwo
Masa tego samochodu to 2110 kilogramów, zatem mogłoby się wydawać, że niezbędną jest obecność miliona koni mechanicznych, aby ten Goliat ruszył z miejsca. Ale producent był innego zdania – wyposażył swojego kolosa w wysokoprężny silnik D-4D o pojemności 3 litrów oraz mocy 190 KM. Niedużo? Owszem, to skromne stadko przy takich gabarytach. Jednak solidny moment obrotowy (420 Nm) skutecznie pomaga wprawić go ruch. Kto oczekuje od tego samochodu werwy na drodze, będzie mocno rozczarowany. Land Cruiser wręcz ostentacyjnie ignoruje wszelkie rajdowe zapędy kierowcy, poruszając się dostojnym i powolnym tempem. Do wnętrza kabiny pasażerskiej wkrada się jedynie dyskretny pomruk wielkiego diesla, który popisuje się sporym momentem, ale w dość wąskim zakresie obrotów silnika. Automatyczna, 5-biegowa przekładnia również nie zaskoczy nas ognistym temperamentem. Każde kolejne przełożenie wchodzi niespiesznie i wręcz łaskawie. Ogólnie można odnieść wrażenie, jakby ten samochód szeptał: wiozę Cię, ale wcale nie muszę. Rozczarowywuje fakt, że podczas zwalniania Land Cruiser nie hamuje silnikiem. Obroty zaczynają spadać, a skrzynia biegów nie dokonuje redukcji. Szanowna pani budzi się z tej drzemki dopiero po dodaniu gazu, kiedy to można poczuć, jak robi porządki w przełożeniach. Tocząc się ulicami miasta ten japoński olbrzym zagwarantuje nam jednak komfortu w nadmiarze; wysokoprofilowe opony stłumią każdą napotkaną na drodze nierówność. Możemy przejechać przez inny samochód i do końca życia o tym nie wiedzieć.
Nadwozie jest miękkie jak wata cukrowa, a to już da się we znaki, zwłaszcza na zakrętach: w kabinie pasażerskiej buja wtedy jak w rybackim kutrze na otwartym morzu. W terenie? Ten samochód jest jak bezwzględny rekin, który zwęszył świeżą krew; nic nie jest w stanie go zatrzymać. To nie jest tylko duży środek transportu, to najprawdziwsza, rasowa „terenówka”, której konstrukcja oparta jest na ramie. Oprócz napędu na obie osie samochód został uzbrojony w blokadę centralnego mechanizmu różnicowego oraz mechanizmu tylnej osi. W skrócie – jest w stanie wydostać się z niemal każdych terenowych tarapatów. Kobiecą ciekawość roznieciło ogromne pokrętło zamieszczone centralnie na desce rozdzielczej. Nie, to nie jest regulacja głośności radia, a możliwość doboru prędkości (5 trybów), z jaką samochód porusza się przy wjeździe (i zjedździe) z ekstremalnie trudnych wzniesień. Ta umiejętność została nazwana przez producenta Crawl (czyli pełzanie), ale ten samochód nie pełza, ale zdobywa. Dodatkowe oko Toyoty umieszczone z przodu w postaci kamerki poinformuje nas o ewentualnych niespodziankach, jakie na nas czyhają, a jakich nie jesteśmy w stanie zobaczyć. Zresztą liczby mówią same za siebie: 700 mm brodzenia (do takiej głębokości Land Cruiser może się kąpać), przechył boczny 42 stopnie (pod takim kątem Land Cruiser zatańczy break dance w terenie na jednym boku) oraz 42 stopnie przy pokonywaniu wzniesień – pod takim kątem nasz bohater jest w stanie się wspinać. Do tego kąt natarcia (32 stopnie), kąt rampowy (22 stopnie) oraz kąt zejścia (25 stopni) i mamy samochód, który jest niczym mini czołg.
Werdykt – czy warto wyjść za wojownika?
Pociągnie przyczepę, dom, a nawet całe miasto. Jest piękny, wielki, nie do zatrzymania. Zaskakująco zwrotny, niczym baletnica; na potrzeby parkowania niestety się nie kurczy. Aby porzucić go chociaż na chwilę, niezbędnym jest znalezienie miejsca o powierzchni boiska. 13 litrów na setkę to zużycie w cyklu miejskim, taniej zatem utrzymać willę z basenem. Kto jednak lubi wypuścić się w teren, będzie tym samochodem po prostu wniebowzięty. Bo prawda jest taka, że na asfalcie nie wykorzystamy nawet 30 procent jego możliwości.
Toyota Land Cruiser jest jak dzikie zwierzę, które na ulicach miasta czuje się jak w klatce. Niezależnie jednak od tego, gdzie nim pojedziemy, uśmiech nie będzie schodził nam z twarzy. Ceny tego samochodu zaczynają się od 199 tysięcy złotych (3.0 D-4D z 6-biegową manualną skrzynią biegów i mocy 190 KM). Za tego samego diesla wyposażonego w moduł Power Boost (zwiększający moc do 225 KM) musimy zapłacić już 214 tysięcy złotych, a ceny egzemplarzy z benzynowym silnikiem 4.0 V6 o mocy 280 KM startują od 229 tysięcy złotych.
Na TAK:
– bardzo ładny wygląd zewnętrzny;
– ogromna kabina pasażerska;
– doskonałe właściwości jezdne w terenie;
– bardzo zwrotny.
Na NIE:
– leniwa skrzynia biegów;
– brak hamowania silnikiem podczas zwalniania.
Toyota Land Cruiser 3.0 D-4D dane techniczne:
Silnik – turbodiesel, D-4D, rzędowy, 4 cylindry, 16 zaworów
Pojemność – 2982 cm3
Moc – 190 KM przy 3400 obr/min
Moment obrotowy – 420 Nm przy 1600-2800 obr/min
Skrzynia biegów – automatyczna, 5-biegowa
Prędkość maksymalna – 175 km/h
Napęd – stały napęd na 4 koła z blokadą mechanizmu różnicowego
Masa – 2110 kg
Pojemność zbiornika paliwa – 87 litrów
Długość/szerokość/wysokość – 4780/1885/1990 mm
Zostaw komentarz:
Najnowsze
-
Cena ropy naftowej w 2025 r. będzie spadać. Czy potanieją też paliwa?
Analitycy są przekonani, że trwający od ponad pół roku trend spadkowy na rynku ropy naftowej utrzyma się również w przyszłym roku. Nie ma jednak wśród nich zgody na temat jego skali. Jedni przewidują umiarkowane obniżki cen giełdowych, inny wieszczą drastyczne spadki. Ale czy spowoduje to spadki na stacjach paliw w Polsce? Jest taka szansa, ale wiele zależy od kursu dolara. -
Joanna Modrzewska – pierwsza Polka z Pucharem Świata w sportach motocyklowych za 2024 rok
-
Range Rover L460 SV Serenity – TEST – kiedy “zwykły” luksus to za mało
-
W pełni elektryczny SUV Volvo EX30 zdobywa 5 gwiazdek w najnowszych testach Euro NCAP
-
MotoMikołajki.pl 2024 edycja XVI
Komentarze:
Anonymous - 5 marca 2021
o kurde ale fajna toyota ile w niej miejsca no i ta bogato wyposażona deska